Nie wiem, czy my mieliśmy w domu rodzinnym jakieś tradycje. Rodzice byli za- i przepracowani i ciężko nawet o takie normalne tradycje. Mam tu na myśli choćby wigilię – jako, że mama pracowała w szpitalu, to gotowanie rozciągało się na kilka dni, gdzieś pomiędzy dyżurami. Tata pomagał w robieniu sałatki czy ryby po grecku, a później, jak była kolacja – to albo jedliśmy bardzo wcześnie, bo mama jechała na nockę, albo bardzo późno, bo musiała wrócić z popołudniówki. Tradycją u mnie w domu było, że tego dnia do samej kolacji się nic nie jadło. Od rana ścisły post. Na pewno nie jest to moja ulubiona tradycja. Obecnie zrezygnowałam nie tylko z postu w wigilię, z opłatka, kolęd ale także i z samej wigilii i obchodzenia świąt. Dla mnie święta kojarzą się już tylko z taką gonitwą, staniem męża czy mamy przy garach, nerwach, ubieraniu się na siłę w ładne ciuszki, by siedzieć przy stole czy na kanapie i w zasadzie nic więcej.
Jest za to coś, co może nie było tradycją, ale zwyczajem letnim w domu mojej babci. Jedliśmy przed domem w ogródku. Nie był to taki ogródek jak można sobie pomyśleć, że wygląda. Ot przed schodami domu rosła śliwka, a pod nią był duży pieniek jako stół i kilka małych jako siedziska. Za pieńkiem była zagródka, gdzie młode kaczki się trzymało, a za nimi ogrodzone miejsce na trochę warzyw i krzaki z owocami. Więc siadaliśmy z kuzynostwem czy rodzicami i dziadkami na schodach, na tych pieńkach i każdy na kolanach miał talerz i jadł, czy to gorący rosół, czy zupę owocową czy też pałkę z ziemniakami. Jak była ładna pogoda to po prostu babcia nie pozwoliła zjeść w domu. Won na dwór! Pamiętam, że było pełno much, jak to na wsi, zwłaszcza koło tych kaczek. Czasem było nawet pierze, bo starsze pokolenie kaczek dzień wcześniej czy nawet tego samego ranka było skubane na tych samych pieńkach przed tym samym domem. Chętnie wróciłabym na jedno takie lato, kiedy babcia smażyła rano gofry, a później jedliśmy obiad pod śliwką.
Środa minęła na leniucha. W pracy trochę byłam zagoniona, ale w domu byłam tak przemarznięta, że zamiast iść potrenować u góry to zakopałam się w ubraniu w pościeli i potem przebrałam tylko w piżamę i dalej siedziałam z książką i poszłam spać chyba o 21. Choć głowa mi się kiwała w tym łóżku od 18.
Na szczęście był deficyt, więc jestem z siebie zadowolona.
Przyszła ręcznie robiona bombonierka dla mojego męża. Miała być na walentynki, ale nie wyszło. Zamówiłam u lokalnego cukiernika pudełko 35 czekoladek – po 5 czekoladek z każdego ze smaków. Pan cukiernik przejeżdżał przez moją wioskę i umówiliśmy się, że podrzuci pudełko do sąsiadki. A ta dała je mojemu mężowi – tylko pewnie pan nie wiedział, że to prezent ma być i dopiero za dwa tygodnie dany, więc nie zapakował tego w nic. Po prostu jak je zrobił, tak je przywiózł. I tak – do zjedzenia Ukochany dostał czekoladki o smakach: fasola tonka, rokitnik zwyczajny, bastogne, rozmaryn z karmelem, orzech laskowy, karmel, pistacja.
Niespodzianka zepsuta, ale na razie bez jedzenia mąż pochwalił. On potrafi długo wytrzymać bez jedzenia czegoś, a ja najchętniej już poznałabym jego opinię. My zaś na spółkę dostaliśmy od koleżanki kolejny wypiek – tym razem brownie z fasoli. To było boskie – mocno czekoladowe, a do tego lekko kwaskawe dzięki owocom!
Amarylis całkowicie już kwitnie. Wszystkie kwiatki się otworzyły maksymalnie i musze pomału poszukać informacji, co z nim zrobić po kwitnieniu.
vitafit1985
3 lutego 2023, 22:51Amarylis piękny:)
Naturalna! (Redaktor)
3 lutego 2023, 16:04To co opisujesz wyczytałam u Olii Hercules w książce o letniej kuchni ("Summer kitchen" tytuł książki po ang.) w "Sielskich smakach". Są historie, zdjęcia i potrawy prosto z ukraińskiej wsi. Tam też była tradycja gotowania w lecie na zewnątrz. Mój teść w lecie wszystko wynosi do ogródka i tam najlepiej mu się zjada!! Fajne wspomnienia, chętnie przeniosłabym się z Tobą do przeszłości i dawnej wsi, której juz w Polsce nie ma takiej, jak 30,40 lat temu. Szkoda.
Babok.Kukurydz!anka
3 lutego 2023, 18:12Kochana, wieś mojej babci stoi jak stała. Tylko coraz mniej ludzi 😂
Naturalna! (Redaktor)
3 lutego 2023, 18:51Wieś mojej babci też jest, ale życie i zwyczaje zupełnie inne. Ludzie nie trzymają już tylu zwierząt. Nie ma prac rolnych wykonywanych ręcznie, nie ma krów na polach jak w Holandii, ito. itd., o to mi chodzi.
deszcz_slonce
3 lutego 2023, 14:26Ja mam mnóstwo wspomnień wciąż pielęgnowanych w domu rodzinnym i jedno małe wielkie marzenie malutki domek na wsi na podarowanej przez dziadków mi ziemi 😄🥺
Babok.Kukurydz!anka
3 lutego 2023, 19:50Niech się ziści
diuna84
3 lutego 2023, 13:35można tez skakać na sucho bez skakanka taka improwizacja zapraszam /mid/139/fid/1793/wyzwania/odchudzanie/challengeId/12906