Waga wraca. Jakiś re-feed mi się trafił. Wszystko mi smakuje, słodkie wróciło. Był jeden trening. Jogi brak.
Kupiłam sobie rękoma męża ciasto. Dwa dni i nie ma.
Mąż kupił i przyrządził przegrzebki.
Upiekł zapiekankę z Langedijku. Nawet dziś na śniadanie ją jadłam
Wniosłam do domu kolejne rośliny. Mrozów nie ma, ale mi ich szkoda.
Pelasia już drugą zimę z nami. I nadal kwitnie.
W domu nastrój chillu. Myślałam, by dziś iść biegać, ale średnio mi się chce. Złamałam wieczorem boleśnie żel na kciuku, więc póki co myślę, aby go zdjąć i zrobić owe paznokcie. Żele odbarwiły mi się chyba od kremu do twarzy, który testuję od tygodnia. Napisałam pisma do urzędu imigracyjnego i poprawiłam list motywacyjny. To ciążyło mi od dawna. Wczoraj te4stowałam ludowy sposób mycia okien gazetą. Cóż.... Farba drukarska zafarbowała mi na palce i na białe ramy okienne. Nie polecam.
equsica
27 listopada 2022, 15:03Kotka pasuje tam idealnie. Bardzo fajne meble, podoba mienie ten styl. Właśnie wychodzę biegać chociaż też mi się nie chce baaaardzoooi
PACZEK100
27 listopada 2022, 12:09Ja wczoraj upiekłam placek ze śliwkami...na szczęście 80% zezarl mąż:) ale też się skusiłam na dwa kawałki...fajna szafka, takie coś by mi się do przedpokoju przydało.