Dzisiejszy dzień miałam ominąć w swoim blogowym pisaniu, bo jak pisać o własnych urodzinach? I to wcale nie 18 tych, nie trzydziestych, a nawet nie pięćdziesiątych tylko tych właśnie sześćdziesiątych szóstych? Sami powiedzcie no jak?<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />
Jak zwykle rankiem z kawą w ręku usiadłam przy komputerze i zajrzałam do poczty, a tam? Życzenia, wysypały się jak z wazonu najpiękniejsze kwiaty, Lech z Australii, Pre-Ake ze Szwecji, Bertrand z Francji, Panna Martha, gdzieś z Egiptu, Kazik ze świata już nawet nie wiem gdzie jest , Brian Agerbak, Jimmy Andersen, Tom Bacher, i wiele innych od osób, które w moim życiu są bardziej lub mniej mi znajome, i jak w takiej sytuacji zamknąć oczy i nie widzieć, tylu życzliwych i uśmiechniętych osób, które pamiętają, że masz urodziny?
W moim życiu wiele się działo już od najmłodszych lat, jako że urodziłam się jak wspominałam w sposób bombowy, w przenośni i naprawdę, Naprawdę? Ktoś zapyta? Ano tak, bombowo, pod ostrzałem wojsk amerykańskich, które walczyły na terenie Niemiec tego dnia w tym czasie. Nie można było, zatem sprawiać Rodzicom większych kłopotów, dlatego urodziłam się szybko i bezpiecznie aczkolwiek nie bezboleśnie, niestety!. Akuszerka, które odbierała poród lubiąca moja matkę powiedziała, Katia (Kazia było zbyt trudne w wymowie) masz córkę, zdrową i silną i dała mi klapsa tak dla zachęty abym już sama rozpoczęła życie zażywając „świeżego powietrza”! Po kilku dniach, gdy naloty osłabły i Inge przyszła sprawdzić jak się miewamy wyjęła z zanadrza pierwszy w życiu prezent, jaki z mamą dostałyśmy, były to dwa porcelanowe koty w szare paski, dwa razem, z gałką wełny pod łapami. Inge, osoba samotna, starsza pani – męża straciła na wojnie, dzieci nie miała, pomagała wszystkim, no i mojej mamie też odbierając poród w trudnym czasie największych nalotów i bombardowania tego terenu, gdzie mieściły się zakłady produkujące broń. Inge otrzymała koty od swojej mamy w prezencie, gdy ukończyła 20 lat, dlaczego obdarowała nimi zupełnie obcą osobę? Tego nie wiem, i nigdy się już nie dowiem. Koty pozostały z nami i zawsze, gdy coś się działo, najpierw byłam zawijana w bet ja, a obok mnie lądowały „nasze koty”. Przez wszystkie te lata koty stały na honorowym miejscu u Rodziców w mieszkaniu, na półce, kredensie czy witrynce, a czasem na telewizorze. Wiele rzeczy w międzyczasie uległo rozbiciu, wypadło komuś z ręki i w ten sposób zakończyło żywot, ale nie koty! Przetrwały na swoim stanowisku dowodzenia przez te 66 moich lat przypominając tamte zdarzenia, przypominając Inge i jej wielkoduszny prezent.
W ubiegłym roku Matka moja odeszła na zawsze. I w naturalny sposób koty przeszły do mnie, i dzisiaj stoją w serwantce zamknięte na klucz, jako najdroższy mój talizman. Koty są stare, mają już ponad sto lat, ale zawsze będą mi przypominały najtrudniejszy czasy w naszym życiu. Pewnie po mnie otrzyma je Moja Córka, a następnie wnuczka i tak pamiętne koty będą towarzyszyły moim dzieciom i wnukom i ich wnukom w tym naszym życiu. Cieszę się, że mogę im coś podarować, co jest związane z Moja Matką a ich Babcią i Pra Babcią. Dzisiaj wraz ze ślubnym, idziemy w towarzystwie Joli do Restauracji Ganesh, restauracji indyjskiej, dlaczego indyjskiej? Tak rzadko mamy okazję spróbować innych smaków aniżeli polska kuchnia, no ewentualnie chińska. Myślę, ze wieczór będzie udany, a ja zdam Wam relację, zabieram ze sobą aparat, aby wszystko było jak najbardziej udokumentowane, zobaczymy, czy otrzymamy przepisy na poszczególne potrawy. Do zobaczenia i usłyszenia
Wasza babcia jadzia
babcia2
5 lutego 2011, 08:38Dzmiisiaj zlot moich ptaków, czyli rodzina w koplecie, maja być torty figa z makiem i bezowo śmietanowy z żurawiną, dobrze, że ja jestem odporna na słodycze, po których dostaja zgagi. A wiec mam włączony mechanizm obronny. Tak robiłam badania ale wszystko na szczęście ok, więc problemu nie ma. Ostatnio kupiłam gherbatę Rooibons o smaku pomarańczowo cynamonowym i waniliowo miodowym, sa pyszne i mogę polecić z czystym sumieniem, poza tym sa tanie. pozdrawiam i do usłyszenia
babcia2
4 lutego 2011, 21:45serdeczne dzięki za życzenia, czasami trzeba się podzielić historiami rodzinnymi, które nie zawsze są makabryczne
mamilaria
4 lutego 2011, 20:38trochę spóźnione, ale bardzo serdeczne. Historia o kotach jest piękna i niezwykła.pozdrawiam ciepło.
babcia2
4 lutego 2011, 10:30podziekowania i serdeczności j
babcia2
4 lutego 2011, 10:29serdecznie podziękowania za życzenia j
mikrobik
4 lutego 2011, 08:37Przyłączam się do życzeń najlepszych i najserdeczniejszych. Ta Twoja historia piękna. Ja lubię bardzo koty, więc nie mogło być inaczej, aby nad Tobą i Twoją rodziną nie czuwały.
elasial
4 lutego 2011, 07:13zdrowia,miłości. Niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie!!!!
babcia2
4 lutego 2011, 06:54Kochana, po pierwsze mówi mi ty, po drugie, dziękuje, pozdrawiam
babcia2
4 lutego 2011, 06:52bardzo dziekuję za miłe życzenia, rzeczywiście, nie pomyślałam, ładnie to wymyśliłaś, "kot ci szczęście przynieść może jeśli tylko chcesz!" tak znam tę piosenkę a w domu chodzą dwa bure koty, pewnie dlatego! pozdrawiam
BigMe
3 lutego 2011, 22:26No to wszystkiego naj Pani życzę;) 181144415544 lat;))))
jolaps
3 lutego 2011, 22:25Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin. Już w piosence śpiewano ,że kot Ci szczęście przynieść może......