Jestem na diecie zdrowe serce, i wszystko powinno grać jak w szwancarskim zegarku ale od czasu do czasu nie gra, a właściwie gra ino zegarek nie tak chodzi jak trza. ostatnio postanowiło moje pikadło pożartowac ze mnie i sie włączyło w jakieś inne rytmy, nie wiem czy to była cha cha w wykonaniu Rosiewicza zreszta Andrzeja, czy to była salsa, czy też inne tango argentyńskie w wykonaniu Edyty i Janka Klimenta, faktem jest, ze nie mogłam sie ustawić w ramie i przejechałam do Instytutu Kardiologii w Warszawie. Leżałam sobie w zielono wykafelkowanej sali, na swoim łóżku, znaczy na szpitalnym ale ciagle tym samym drugim od okna, pod monitoringiem komputerów z kroplówą w żyle i liczyłam pikanie mego najdroższego organu, a tu nic i nic. I tak bym se leżała, gdyby nie mój dobry łapiduch co sprawy wziął w swoje rece i psoatnowił mi dać łupnia, a to straszył, że kardiowersaj a to , że coś przyjemniejszego aż w końcu zdenerwił się okrutnie i za karę poczęstował moje żyły jakimś pierońskim świństwem no i po 25 minutach serce zaskoczyło, hahahahaha! Wróciłam po dwóch godzinach do domu, tydzień byłam na zwolnionych obrotach a teraz wracam powoli do siebie, no bo taki rozklekotany klamot do kogo może wrócić? ja się pytam. Ja nie wiem, ale najfajniejsze, że kolegi uczone też nie wiedzą od czego tak jest i dlaczego, po co to ja doskonale wiem, abym se pomyślała o wszystkim w tym i o sobie. No to se pomyślałam, ale waga przepadła, kontrola przepadła, ważenie przepadło, no i troche dieta przepadła, choć trzymam magiczna cyfrę 80. Wiem, że nie moge nic po diable robić i nie robię, i tak se myślę, i nie piję, i nie pływam, i nie żrem i jak to jest a ono se robi co chce.
Postaram się przynajmniej nie stresować, ale łatwiej powiedzieć niż wykonać, no to ide sie nie stresować, a jak będziecie chciały poczytać to zapraszam do mnie mimo śniegu deszczu, pluchy i ewentualnych mrozów pa pa pa
babcia2
9 grudnia 2010, 07:39tak już podałam do techników, co tam się dzieje nie wiem, Kochana, nie wiem skad się to bierze, dlaczego i po co, wiem, że nie jest to przypadłość przyjemna. No cóż, dopóki tfu tfu tfu przez lewe ramię nie potrzeba nic wiecej jakoś trzeba żyć. U nas dzisiaj wiatr pieroński i szaruga, z dachów leci rozpuszczony śnieg płatami. Uważaj na siebie, wszystkie kobitki proszę uważać, bo jest slisko. pozdrawiam dziewczyny serdecznie babcia2
hezof
8 grudnia 2010, 23:29Jadziu, samego zdrówka Ci życzę, najgorsze w tym chyba jest to , że taki zły stan pojawia się nagle i nic na to nie można poradzić. Jeśli możesz to sprawdż dlaczego u mnie pole komentarza nie jest aktywne, czasem zaglądam do Ciebie i chcę coś napisać a sytuacja jest ciągle taka sama, pozdrawiam serdecznie.
babcia2
8 grudnia 2010, 21:30Też tak może być, to było wtedy gdy mróz tęgi wziął się i z niżu na wyż szło, mogło tak byc, mogło, dlatego wolniutko wolniutko ruszam a cały tydzien był na jedynce dwójce, i troche na wsetcznym biegu, pozdrawiam serdecznie j babcia2
KLUSIA1954
8 grudnia 2010, 16:18może to było spowodowane jakimiś zawirowaniami pogody?Ostrożnie i powolutku. Pozdrawiam
babcia2
8 grudnia 2010, 16:05No właśnie, tłumacze mu jak chłop krowie na granicy, że nie może, nie powinien, a ono swoje, i ja myśle, że to tango argentyńskie, tylko zaden ropuch mnie nie pocałaował na koniec tego tanca jak Staliński Janachowską. No cóż, lat jakoś przybyło, a tanczyli pieknie pozdrawiam
barbara.nowowiejska
8 grudnia 2010, 12:12No, no... serduszko trzeba ugłaskać, ułagodzić, niech nie idzie w tango!!! Dieta dobra dla serca może go przekona.... Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia...
babcia2
8 grudnia 2010, 12:06cisnienie jest ksiżkowe 120/80 ale pije do upojenia 1 bute wody muszynianki dziennie, i to jest święte, codziennie bez względu na to czy deszcz czy siarczysty mróz pozdrawiam babcia2
wiosna1956
8 grudnia 2010, 12:00wiem coś o tym , że my sobie a serducho i reszta sobie! ja ostatnio walczę z nerwicą i ciśnieniem , mam za wysokie -łykam jakieś pastylki ale muszę troszkę wyluzowac bo bez tego ani rusz- a jakie masz ciśnienie - pozdrawiam Iwa
babcia2
8 grudnia 2010, 11:42popatrzyłam se na moją wirtualna sylwetkę, no Claudia Schiffer to ja nie jestem nawet Naomi Campbell tez nie , mogłabym być lepsza, ale cóż, ten cel nie jest też taki ciekawy, ale jak sie nie ma co sie lubi to sie lubi co się ma , prawda ?