Jakoś nie mam weny na dzisiaj już do pracy. O 15 mam spotkanie służbowe więc do tego czasu postanowiłam trochę się poobijać. Zjadłam jogurt z musli, dosyć kcaloryczne ale nie będę popadać w skrajności z tym odchudzaniem, i teraz już nie wiem czy to dziwne uczucie w żołądku to z przejedzenia czy z ochoty na więcej :-)
Dlaczego to odchudzanie wymaga tyle czasu, tak cudownie byłoby po tygodniu odchudzania stać się zgrabną laseczką... tzn tak przypuszczam, bo nigdy zgrabną laseczką nie byłam, więc nie wiem jaki to uczucie :-)
Ale niestety nie ma tak dobrze i każdego dnia trza się na nowo motywować, żeby chociaż 1 dkg zgubić.
Jak już wcześniej pisałam u mnie to niestety recydywa, tzn dieta - jojo, dieta - jojo i tak wkółko, dlatego teraz bardzo ciężko mi cosik schudnąć. Czasami zastanawiam się nad oddaniem się w ręce specjalisty, żeby mi jakąś zgrabną dietkę wymyślili, która zagwarantuje efekt, tyle, że boję się, że nic z tego nie będzie, bo o regularności posiłków to mój organizm nie słyszał a 5 posiłków dziennie wydaje mi się nierealne.