Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bez komentarza...
27 października 2009
Albo jednak skomentuję...ostatni pomiar 91,5, miało być już tylko lepiej bo wydawało mi się, że gorzej już być nie może... ALE MOŻE ! Wczoraj weszłam na wage 95,00...równiutkie. Brak mi słów co się ze mną dzieje.Jak można było przytyć 15 kg, po tylu zmaganiach, wyrzeczeniach. Już naprawdę przy wadze 80 kg zaczynałam się dobrze czuć w swojej skórze a teraz? W nic się nie mieszczę, moje ubrania już zapomniały o świetle dziennym bo gniją w szafie na wieszaku a ja chodzę w kilku rozciągniętych, smutnych rzeczach, przez co wyglądam jeszcze gorzej. O zakupach ubraniowych nawet nie chcę myśleć, bo o rozmiarze 40/42 mogę już tylko pomarzyć, wróciłam z powrotem do 44 albo i jeszcze lepiej. Jak tak dalej pójdzie przytyję kolejne 10 kg i cała moja dwuletnia walka (podczas której udało mi się zrzucić 30 kg) pójdzie w niepamięć a ja znów będę straszyć wyglądem. Nie wiem który raz to mówię... OD DZIŚ! Wczoraj zmniejszyłam ilość kcalorii do 1500, dzisiaj mam się zmieścić w 1000 i zacząć się ruszać. Koniec z poprawianiem humoru słodyczami. Do świąt zostało mi 8 tygodni i moja waga ma zejść do 84 kg, czyli zrzucić muszę 11 kg tłuszczu. Trzymajcie kciuki.