Nie chce mi się wierzyć, że nic nie pisałam aż od pół roku. Strasznie szybko leci ten czas. W moim życiu dużo się wydarzyło. Wyszłam za mąż, byłam na bajecznej podróży poślubnej, niestety dzidziusia brak :-)
Rok 2012 zaczynałam z wagą 82,8 kg. Do ślubu niewiele zrzuciłam, bo ważyłam ok 77 kg, a teraz rozpasłam się jak stara żonka i mam całe 84 kg.
W połączeniu z depresją jesienną naprawdę zle to na mnie wpływa. Jestem zła, zdołowana i najchętniej nie pokazywałabym się ludziom na oczy. Codziennie powtarzam sobie od jutra. Nie mieszczę się w większoć ubrań, co nawet mąż nie omieszkał zauważyć.
Jednym słowem jest fatalnie...i zdaję sobie z tego sprawę, a mimo to nic z tym nie robię.
Mała nadzieja, skoro weszłam na vitalię, może to był pierwszy mały kroczek w kierunku zebrania tłustego dupska do odchudzania.
24.10.2012 - 84 kg
Hipciaaaa
24 października 2012, 11:26WITAJ, czytanie o postępach i problemach innych naprawdę dużo daje....trudniej zrezygnować bo wstyd patrzeć, że innym się chce i dają radę a mnie nie, poza tym zawsze masz jakieś wsparcie w chwilach kiedy nawet najzwyczajniej "nawalisz" ja mam tak często: życzę powodzenia i----------- do startu gotowa :P