Wczorajszy dzień powiedzmy, że zaliczyłam..niestety za 3 godziny zaczynam weekend i będę narażone na te wszystkie pyszności w domowej lodówce. Nawet nie mam jak uciec z domu bo znajomi albo zajęci, albo wyjeżdżają, na chłopaka też nie mogę liczyć..zostaje mi tylko siedzenie w domu i walka z pokusami. Denerwuje mnie to, że męczę się cały tydzień a w weekend płynę i przy poniedziałkowym ważeniu nie ma żadnych efektów. Może tym razem będę dzielna?
Kurczę muszę...lato pełną gębą a ja nie mieszczę się w żadne zeszłoroczne rybaczki. W kieckach wyglądam jak baleron a łydki jak serdelki..fuuj. O stroju kąpielowym wolę nawet nie myśleć.
Qualcuna
26 czerwca 2009, 13:21i waga spadala zamiast rosnac
Moniczka2209
26 czerwca 2009, 13:17włąsnie ;/ najgorzej jest najesc sie dzien przed wazeniem;/ u mnie to w ogole lipa bo nie waze sie bo i tak efektow bo moje jelita stoja w miejscu. co z tego ze jem mniej jak i tak nic nie wydalam... :( :* powodzenia:*