...są najgorsze. Siedzę sobie jeszcze w pracy i staram się dodać sobie otuchy przed powrotem do domu. Wiem, że czeka tam tyle pyszności, którym ciężko się oprzeć. Dlatego wydrukowałąm sobie karteczkę A4 z kalendarzem i zaplanowanymi postępami. Gdybym wytrwała pod koniec września z łatowścią mogłabym osiągnąć moje wymarzone 75 kg, a do końca roku zejśc do 69. To dla mnie aż tak nierealne, że nawet nie potrafię sobie siebie wyobrazić z taką wagą. Mój dotychczasowy sukces (w dorosłym życiu) to 79 kg, oczywiście i wtedy czułam się grubą i brzydką babą ale teraz na samą myśl chce mi się wyć, że zaprzepaściłam taki wygląd.
Muszę, muszę i jeszcze raz muszę.
Kurcze dziewczyny co Was najbardziej motywuje?