Zaliczyłam fryzjera (efekt wcale nie oszałamiający), paznokcie zrobione, ale diete zawaliłam okrutnie.
Grill, piwko, wino, lody a nawet słodycze. Waga 78,6 i wstyd mi okrutnie. Moja motywacja, silna wola i chęci chyba wzięły urlop. Problem tylko w tym, że waga rośnie i rośnie i niedługo przerośnie....
Pare dni odpustu i efekt 2 kg więcej. Trzeba wrócić do normy, bo we wrześniu prawdopodobnie urlop, i lepiej, żeby mnie nie pomylono na plaży z wielorybem.
truskaaweczka
20 lipca 2011, 09:47zawsze najwieksza motywacja dla mnie do wziecia sie w garsc jest wybranie sie na zakupy... patzre na te wszystkie piekne rzeczy ktore mi sie podobaja a nie ma szans ze wcisne je na swoj tyłek! a nawet jak wcisne to bede wygladała okropnie....... choc inne wyglądają ładnie.. A proszenie ekspedientki o wiekszy rozmiar spodni bo w tych sie nie dopinam doprowadza mnie do smutku... Rozpacz jest kiedy ona odpowiada - nie ma wiekszych prosze pani :(:(:( jeszcze niedawno ważyłam tyle ile ty... nie potrzeba nam cudu - potrzeba walki nad sobą, mobilizacji i siły :) Wierze że damy radę i 3mam kciuki za Ciebie :*
truskaaweczka
20 lipca 2011, 09:47zawsze najwieksza motywacja dla mnie do wziecia sie w garsc jest wybranie sie na zakupy... patzre na te wszystkie piekne rzeczy ktore mi sie podobaja a nie ma szans ze wcisne je na swoj tyłek! a nawet jak wcisne to bede wygladała okropnie....... choc inne wyglądają ładnie.. A proszenie ekspedientki o wiekszy rozmiar spodni bo w tych sie nie dopinam doprowadza mnie do smutku... Rozpacz jest kiedy ona odpowiada - nie ma wiekszych prosze pani :(:(:( jeszcze niedawno ważyłam tyle ile ty... nie potrzeba nam cudu - potrzeba walki nad sobą, mobilizacji i siły :) Wierze że damy radę i 3mam kciuki za Ciebie :*