Waga stoi w miejscu a zostało już tylko 14 dni, przy tym jutro impreza rodzinna.
Impreza rodzinna = duuuużo jedzenia + duuuużo alkoholu = dramat na wadze
Kobiecych dni ciąg dalszy i tym sobie tłumaczę zastój wagowy (i tak wiem, że to tylko moja wymówka).
Na śniadanko zjadłam krakersa, truskawkę, kawę z mlekiem. A że mam lenia w pracy (ostatnio aż za często) to zapewne zaraz zajrzę do pracowniczej lodówki i zrobi się drugie sniadanie. Oby skończyło się na pomarańcze a nie na tuczącej bule.
Po odowłaniu alarmu hiszpańsko warzywnego mam w domu znowu zapas sałaty, ogórków i pomidorów więc sklepię z nich jakąś sałatkę na obiadek i dorzucę pieczoną rybkę.
Cel wydaje mi się nie do osiągnięcia.... Dziś nawet śnił mi się mój wielki brzuchol i zastanawiałąm się czy jest wynikiem ciąży czy obżarstwa. To już obsesja hihi.
weronka3
17 czerwca 2011, 12:27nie uda sie