Niestety mimo, że piątek i sobota były świetne pod względem diety i ćwiczeń to prawdopodobnie wczorajszy rodzinny obiad sprawił, że waga ciągle ta sama. Choć wydawało mi się, że specjalnie nie nagrzeszyłam - rano jogurt z otrębami, na obiad łosoś i troszkę makaronu, pewnie to wina tej szarlotki na ciepło :-P Trudno pogrzeszyłam, więc mam za swoje.
Dziś zaczynam dietę proteinową...boję się, że nie jest to dieta stworzona dla mnie, głównie jeśli chodzi o zaparcia, bo ja je mam i bez tej dietki, ale spróbuję, nie mam nic do starcenia poza sadłem :-)
Plan:
- kawa z odtłuszczonym mlekiem - 10:00
- jogurt naturalny light (ok.170g -123kcal) z jedną łyżką otrębów 11:00
- kawka z mlekiem
- jogurt naturalny light (ok.170g -123kcal) z jedną łyżką otrębów 14:00
- grillowany indyk (ok.200g)
Popołudniu siłownia, a potem kąpiel i prosto do łóżka, żeby nie kusiły mnie żadne przysmaki ani winko.