Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Buro i ponuro


I jak tu w taką pogodę zmobilizować się do czegokolwiek? W pracy jestem ospała, jedyne o czym myślę to kiedy napiję się ciepłej kawki albo coś zjem. Zero zaangażowania w pracę, aż mi wstyd. Po powrocie do domu nie jest lepiej, jem i wskakuję pod kołudrę. Wstyd!

Nie wiem jakim cudem ale jeszcze trzymam dietę mimo tej jesiennej aury. Waga na dziś 82,5 kg, ale mam wrażenie, że jeśli chodzi o spadek wagi to by było na tyle. Wiem, pesymistyczne nastawienie mi w tym nie pomoże, ale co ja na to poradzę.  Przemiana materii to następny dramat.

Wczorajsze menu:

- dwie kawy z mlekiem i słodzikiem

- jogurt bałkański light (ok 200g)

- mięso z grilla, zielona sałata, 3 ogórki konserwowe

- pepsi max

a dziś...sama nie wiem takie mam smaki, ale powalczę

- kawa z mlekiem i słodzikiem (jedna zaliczona, druga w planie_

- pomidor i śliwka

- omlet z samych jajek bez tłuszczu i 3 plasterki szynki

...taki jest plan a co wyjdzie zobaczymy.

Chciałabym się zmobilizować do ćwiczeń, bo wylegiwanie się w łóżku po pracy to nie mój styl...aż mnie mój Pan nie poznaje i mówi, że straszne lenistwo mnie ogarnęło. A co ja na to poradzę, że dopadł mnie taki jesienny leń.

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.