I jak tu w taką pogodę zmobilizować się do czegokolwiek? W pracy jestem ospała, jedyne o czym myślę to kiedy napiję się ciepłej kawki albo coś zjem. Zero zaangażowania w pracę, aż mi wstyd. Po powrocie do domu nie jest lepiej, jem i wskakuję pod kołudrę. Wstyd!
Nie wiem jakim cudem ale jeszcze trzymam dietę mimo tej jesiennej aury. Waga na dziś 82,5 kg, ale mam wrażenie, że jeśli chodzi o spadek wagi to by było na tyle. Wiem, pesymistyczne nastawienie mi w tym nie pomoże, ale co ja na to poradzę. Przemiana materii to następny dramat.
Wczorajsze menu:
- dwie kawy z mlekiem i słodzikiem
- jogurt bałkański light (ok 200g)
- mięso z grilla, zielona sałata, 3 ogórki konserwowe
- pepsi max
a dziś...sama nie wiem takie mam smaki, ale powalczę
- kawa z mlekiem i słodzikiem (jedna zaliczona, druga w planie_
- pomidor i śliwka
- omlet z samych jajek bez tłuszczu i 3 plasterki szynki
...taki jest plan a co wyjdzie zobaczymy.
Chciałabym się zmobilizować do ćwiczeń, bo wylegiwanie się w łóżku po pracy to nie mój styl...aż mnie mój Pan nie poznaje i mówi, że straszne lenistwo mnie ogarnęło. A co ja na to poradzę, że dopadł mnie taki jesienny leń.