Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Drgnęło...


Wczoraj miałam bardzo dietkowy i pracowity dzień. Wieczorem po prostu padłam nieżywa, ale za to dzisiaj na wadze miła niespodzianka - 86,2 kg. A to oznacza, że dogoniłam...a nawet delikatnie przegoniłam wagę z paska. Boję się tylko tego, że przede mną weekend i zaplanowany grill. Oczywiście mam w planach przyrządzić same dietetyczne rzeczy, a na te mniej dietetyczne nawet nie spoglądać, ale zobaczymy czy się to uda. Alkoholu sobie nie odmówię...cały tydzień marzy mi się białe winko. To też oznacza, że raczej nie odpocznę bo czeka mnie szorowanie mieszkania, koszenie trawy, zakupy, gotowanie i masa innych rzeczy.

Zauważyłam, że ta niewielka zmiana w mojej wadze zainspirowała mnie do zmian jeśli chodzi o mój wygląd, zmieniłam kolor paznokci z tradycyjnego i bardzo formalnego  na oczojebny różowy, ściełam i rozjaśniłam włosy i zaczęłam odgrzebywać ciuchy w szafie, które kupiłam przy mojej najlepszej wadze (80 kg) ale jakoś nigdy nie odważyłam się ich założyć. Oczywiście nie we wszystkie jeszcze się mieszczę, ale mam nadzieję, że wkrótce zacznę. Wczoraj na przykład pierwszy raz założyłam czarną spódnicę ze stanem pod biustem (ledwo w niej do auta wsiadam taka jest wąska) i poczułam się naprawdę kobieco :-) teraz w planie mam zmieścić się w równie obcisłą jeansową ale sexowną kieccke, która niestety jeszcze trochę musi poczekać w szafie.

 

Jeju dziewczyny oby ten zapał i trans odchudzania w jaki wpadłam 3 tygodnie temu nie minął. Podoba mi się, że ciuchy są coraz lużniejsze, że facet coraz częściej zerka na mnie (już nie z sarkastycznym drwiącym uśmiechem), że czuję się silniejsza i pewniejsza siebie.

I o dziwo nie mam napadów jeśli chodzi o słodycze, czasami tylko zamarzą mi się lody, ale obiecałam sobie,że jak najdzie mnie już ta naprawdę nieodparta chęć to kupię sobie jakiegoś lodzika względnie mało kalorycznego (tzn bez czekolady i innych słodkich dodatków). Od jendego loda nikt jeszcze nie przytył ;-), ale na razie walczę.

 

Joj jak się dzisiaj rozpisałam...

Trzymajcie się laseczki, udanego weekendu życzę. Pijcie dużo, jedzcie mało :-)

  • qwas

    qwas

    16 lipca 2010, 10:59

    cudowne uczucie gdy ubrania nie są za małe i nie dylematów, a co do fot ... dawaj szybko nooooo :D

  • aniolek007

    aniolek007

    16 lipca 2010, 10:50

    nie ma chyba lepszego momentu, niż ten kiedy udaje nam się wcisnąć w ubrania z lepszych czasów. Życzę kolejnych sukcesów i żeby waga spadała dalej :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.