Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
8 dni do wesela...na szczęście nie mojego :-)


To, że nie pisałam od tygodnia nie znaczy, że nic nie robię. Po prostu nie ma się czym pochwalić bo ciągle nie wróciłam do wagi z paska, ale trzymam dietkę, a od wtorku ćwiczę i zużywam morze balsamu :-)

Dzisiaj waga 88,6 kg.

Oczywiście, że do wesela już raczej nic nie zdziałam, ale może przynajmniej będe miała odrobinę lepsze samopoczucie z pustym brzusiem. W sukienkę oczywiście się nie mieszczę. Przymierzę ją we wtorek, jeżeli dalej się nie wcisnę (co jest pewne) od środy zacznę poszukiwania innej - większej po sklepach. Ale to nie będzie łatwe bo znalezć coś ładnego i tuszującego w takim rozmiarze to nie lada wyczyn.

Wracając do diety - od wtorku jestem na tzw 13, wiem, że wprawione w boju vitalijki pewnie skrytykują, bo to najprostsza droga do jojo, ale przyznacie, że sytuacja jest wyjątkowa i mam naprawdę mało czasu. Ale powiem Wam, że ja na tej diecie super się czuję i nawet moja tragiczna przemiana materii mimo, że mało jem od wtorku jest rewelacyjna, bo codzienna :-)

Obym tylko wytrwała, bo to taki rytuał u mnie, że tydzień przed ważnym wydarzeniem mam kryzys i rzucam się w szał jedzenia.

Tak czy inaczej dzisiaj nastawiona jestem bardzo optymistycznie. Solarium poprawiło mi humor, w brzuchu leciutko, do tego 3 dni a6w za mną, a w planach dalej dieta, ćwiczenia, fryzjer, pedicure i manicure :-)

W zeszłym tygodniu kupiłam sobie mega drogą bieliznę i jak tylko lepiej się poczuję sama ze sobą zaprezentuję się niby przypadkiem mojemu Panu :-)

A propos Pana - po jego dokuczaniach skłoniłam go do przejścia na dietę razem ze mną, bo nie ma co ukrywać ale bandzioch to on ma spory a wesele i garnitur tuż tuż... oczywiście, że po 2 dniach skapitulował. Właśnie tacy są faceci, do krytykowania pierwsi, ale nie są w stanie wytrzymać nawet 1/100 tego co my kobietki robimy. Twardziele...

Gdyby im przyszło robić to co nam; pranie, gotowanie, zakupy, sprzątanie a do tego golenie nóg i nie tylko :-), smarowanie, nacieranie, masowanie, fryzjer, solarium, manicure, pedicure, kosmetyczka i te setki innych rzeczy, żeby czasem zatrzymali swoje oko na nas...ehhh

Dobra koniec nadawania, po prostu my jesteśmy super girls...

A jak jeszcze schudniemy ... fiu fiu :-)

 

  • qwas

    qwas

    16 kwietnia 2010, 11:57

    heh faceci :D spokojnie się w sukienkę zmieścisz noooo tylko trzymaj dietę, ale nie za mocno, żebyś była zdrowa :D zobaczysz za tydzień na 100 % będzie waga z paska :D miłego dnia

  • melefretete

    melefretete

    16 kwietnia 2010, 11:42

    Hahahah przypomniało mi się jak kupowałam w zeszłym roku sukienkę na 173 cm i 87 kg :) Ale się nachodziłam..cały tydzień...ale w końcu znalazłam coś pięknego:) I tego tobie tez życzę:)

  • Stitch

    Stitch

    16 kwietnia 2010, 11:39

    Masz rację z tymi facetami. Jak do tej pory bezskutecznie próbuję go namówić do odstawienia chipsów i innych takich "złych" rzeczy :-P A żeby ćwiczył... Łooo nawet nie da się nic powiedzieć xD

  • Kwiatuszek266

    Kwiatuszek266

    16 kwietnia 2010, 11:35

    Ja też mam za 8 dni wesele;]też nieschudne już ale może chociaż brzusio będzie mniej odstający:)pozdrawiam i miłego imprezkowania:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.