a waga dalej nie może wrócić do stanu sprzed świąt.
Wczoraj było nie najgorzej, choć bez rewelacji, tak jak pisałąm w pracy indyczka z sałatą a w domu paluszki i lampka wina czerwonego.
Dziś trochę gorzej się zapowiada bo zostałam perfidnie skuszona i zeżarłam kawałek ciasta poświątecznego. Za karę chciałabym więcej dziś już nic nie jeść...ale to małoprawdopodobne.
Kurcze oglądałam swoje zdjęcia sprzed ponad dwóch lat jak ważyłam 10 kg mniej, naprawdę ogromna różnica, wyglądałam na nich już prawie ładnie, a teraz znów spaślak jestem.
Może mnie to zmotywuje do walki. Weselem jestem załamana, dwa tygodnie a moja waga dramatyczna, w nic się nie zmieszczę.
qwas
8 kwietnia 2010, 19:58no tak i jak spadnie za mało to się nie bedziesz bawiła?? ej głowa do góry, mało nam zostało więc jazda :D mi też waga stoi juz prawie 2 miechy i dupa jasna ... ale walczymy :) jak nie na wesele to na lipiec bedzie ładnie :D
reniusia36
8 kwietnia 2010, 14:24Moja droga ,bedzie dobrze ..cos masz dzisiaj ten jeden z gorszych dni.Buziaczek:)