Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zastój...wrrrrrrrrr


Niestety moja waga stoi jak zaklęta. Mimo, że trzymam się diety (kcaloryczność nie przekracza 900 kcal) moja waga cały czas upiera się przy 89,0 kg. Nie cierpię takiej sytuacji, bo zniechęca mnie to do wszystkiego i mam ochotę szukać pocieszenia w kanapkach z majonezem i słodyczach ! Jeszcze tego nie zrobiłam :-) i będę walczyć z całych sił, żeby się nie poddać, ale same przyznajcie, że jest to naprawdę demotywujące.

W takim tempie to mogę zapomnieć o 80 kg w maju, o kieckach na wesele, o moich jeansach, które błagają mnie, żeby wreszcie mogły opuścić szafę.

I tylko te drwiące uśmieszki i złośliwe komentarze mojego faceta, że niby na diecie jestem a jakoś nic nie chudnę...wrrrrrrr. A co on sobie wyobrażam, że zamykam się w łazience i obżeram czekoladą w tajemnicy? Naprawdę jest to denerwujące.

Dzisiaj po pracy planuję uciec na fitness,żeby spalić trochę kcalorii a przy okazji mieć jak najmiej czau na jedzenie. Zaplanowane menu:

śniadanie - kawa ze słodzikiem i mlekiem

lunch - pierś kurczaka z grilla i sałata

kolacja - omlet (dwa jaja bez tłuszczu), pomidor

Za wszelką cenę musze unikać porannego kontaktu z wagą, bo zle to na mnie wpływa. Może jak się stęskni za moimi stópkami to okaże się dla mnie troszeczkę bardziej łaskawa :-)

Dziewczyny no muszę, po prostu muszę schudnąć chociaż 4 kg, żeby iść na jakieś zakupy i wbić się w jakieś wiosenne szmatki bo te zimowe szare i smutne ciuchy już mnie drażnią.

 

Ponawiam prośbę o namiary do sprawdzonego dietetyka w Krakowie ! I będę ponawiać aż je uzyskam :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.