Idzie mi ta dieta jak krew z nosa. W sobote pojechałam po całości. Robiłam placki z cukinii , miały być dla męża i dzieci a zjadłam chyba 6 :( Smażone na tłuszczu w dużej ilości bo patelnia cholerna straciła na nieprzywieralności. Szlag.Potem były ciasteczka czekoladowe z duużą ilością czekolady. Piekłam , zjadlam kilka.W niedziele cierpiałam z powodu wyrzutów sumienia i oczyma wyobrażni widziałam siebie niczym ogromną orkę. Faktem jest ze takie wyskoki zdarzają mi się raz na jakiś czas , ten jest chyba trzecim w przeciągu 6 tygodni diety.
Tygodniowe ważenia też wyglądają marnie , spada jakies 20 , 30 dkg tygodniowo. Tak to wygląda już 3 tydzień. Stabilizacja to jest to czego mi potrzeba , bo są dni kiedy jem po prostu za mało , a potem przychodzi taki dzień kiedy jem rzeczy niedozwolone i wyrzut sumienia wisi nade mną jak kat nad grzeszną duszą.
Rayen
11 kwietnia 2016, 10:45Skąd ja to znam :/ Nadal nie mogę wrócić do rygoru po świętach. Za duzo sobie popuszczam. To chyba kwestia postrzegania diety jako kary. Może masz tak samo? Czujesz się ograniczona na diecie i dlatego tak chętnie sięgasz po niedozwolone rzeczy? jesli tak, musisz sobie wynaleźć alternatywy zdrowe dla ulubionych dań. Powinno pomóc ;)
Assega
11 kwietnia 2016, 10:56Ach , jasne że dieta to w pewnym sensie kara dla mnie , choć muszę przyznać że zasłużona :) Ja chyba za bardzo chcę , za szybko, a zarazem marzy mi się zjeść jak człowiek. Masakra. Zamienniki ulubionych posiłków to bardzo dobry pomysł.Kilka juz znalazłam ale muszę chyba mocniej się w ten temat zagłębić. Dzięki :)