I minął weekend, który spędziłam w domu, u rodziców. Jako, że miałam urodziny nie obyło się bez słodkości w ten weekend. Ale skusiłam się tylko w sobotę na jeden kawałek tortu, a w niedzielę i dziś na jednego robionego pączka, specjalnie wybierając takie najmniejsze. Nie odczułam tego na wadze, a wręcz przeciwnie. Ważąc się dziś waga ładnie pokazała 54,4 kg. Oby to był już ten ostateczny spadek, oby nie wracało , bo tracę wtedy motywację.
Oprócz tych przewidzianych słodkości wszystko inne jadłam tak jak sobie zaplanowałam. I ćwiczyć też ćwiczyłam więc jestem z siebie dumna :) 10 tygodni mojego nowego życia minęło, a ja tak mało razy się potykałam. I pomimo, że nie chudłam kilogram na tydzień to i tak bardzo dobrze mi idzie i jak tak dalej pójdzie to w końcu osiągnę swój cel. Wydaje mi się, że do 50 kg na wadze brakuje mi 2 miesięcy, czyli gdzieś na pierwszego grudnia powinno się pojawić, a nawet jeśli się nie pojawi to i tak będę bardzo zadowolona ;) 62,6 - 54,4 daje 8,2 :)
grubygrubas56
24 września 2014, 22:38gratulacje za powstrzymanie się od szamki w weekend! :) I spadek elegancki!! Mój wymarzony :)
Bunia22x
22 września 2014, 21:58Spóźnione sto lat! :*