Witajcie
Ostatnie dni, to jakaś karuzela.... góra, dół.... lepiej, gorzej.... oj działo się... Kalorie nie liczone, bo nie było jak. Okazało się, że córka M ma mononukleozę... Wszystko jakoś się zbiegło w czasie, kiedy to znowu M poza domem... Na szczęście ja, już czuję się lepiej... tzn lepiej niż tydzień temu. Funkcjonuję normalnie. Jedzenie u mnie kuleje. Nie mam na nie ochoty. Czasami jak jestem u rodziców, to mnie zmuszą, abym zjadła obiad u nich, inaczej mnie nie wypuszczą :D
Cieszę się, że jutro już piątek... przeorał mnie ten tydzień psychicznie. Rano wyjazd z domu, powrót około 20 i tak od wtorku .... O treningach nie mam mowy... aż zła jestem. Ale może w weekend nadrobię. Waga na szczęście nie idzie w górę, co mnie cieszy.
Nie ma co narzekać, tylko trzeba iść dalej przed siebie i do przodu. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia.
Mam nadzieję, że jutrzejszy wpis będzie bardziej kreatywny ;) Spokojnego wieczoru :) Pozdrawiam
annna1978
14 listopada 2024, 21:40Gdy grafik jest napięty to normalne że ćwiczenia pójdą na drugi plan. Nie musisz nic nadganiać,pocwiczysz gdy przyjdzie ochota i czas 😊
Eleyna
14 listopada 2024, 21:36Dużo zdrówka dla Was. Dbaj o siebie, ćwiczyć jeszcze będziesz😊