Sobota z samego rana okazała się dla mnie hmmm jakby to ładnie ubrać w słowa, straszna...Postanowiłam się zważyć, bo dawno tego nie robiłam. Załamałam się...Waga pokazała 3 kg więcej... Szok !!!!!! Ale wiem to moja wina. Ostatnie 3 tygodnie spowodowały taki wzrost. Niby mało jadłam, ale za to zwykle na wieczór, bo tylko wtedy znajdowałam czas. No i masz babo placek. Ale nie będę się nad sobą użalała. Bo użalanie nic nie da. Trzeba się ogarnąć i iść dalej. Obrać jakąś taktykę i działać. Ja wiem, wiem gadam ale mało czynię...Jednak wiem,że zawaliłam i postanawiam poprawę. Ja wiem,że nie da rady wszystkiego od razu zmienić, ale znowu małymi krokami... te wzloty i upadki mnie dobijają...Czuję się taka nic nie warta....Może gdy opanuję sztukę panowania nad problemami, stresem to będę same wzloty a upadki pozostaną wspomnieniem...
Relacja z soboty? Posprzątany dom, kuchnia, łazienka. Do jutrzejszego obiadu przygotowane i teraz chwila dla mnie... Pan M pojechał, gdzieś po coś, a ja z dziewczynkami w domu...Chwile posiedzę przed kompem i troszkę rozruszam kości...To nie tak,że wcale nie podchodziłam do prób ćwiczeń, bo ćwiczyłam. Starałam się codziennie ćwiczyć, bo kręgosłup dalej daje się we znaki... Do tego drętwienie lewej strony, ręki i nogi... A za kilka dni kolejna komisja...
A Wam jak mija sobota?
angelisia69
12 marca 2016, 16:46to moze kochana jakis pilates chociazby cos co nie obciaza kregoslupa?dasz rade!!wierze w ciebie,silna jestes i napewno nie dasz sobie w kasze dmuchac,opracuj plan i dzialaj ;-) pozatym rob czesciej zdjecia jedzonka i wrzucaj na biezaco
aska1277
12 marca 2016, 18:52no właśnie zaczęłam znowu robic zdjęcia