Dzisiejszy dzień jest koszmarny, fatalny…….. i jakby go nie nazwał to jest na NIE !!! Myślałam,że będzie ok, po cudownie spędzonej nocy Pan M rozpoczął rozmowę…. że czasami za ostro traktuję dziewczynki,że niepotrzebnie tak szybko się denerwuję…..że powinnam czasami wyluzować….że wyolbrzymiam to ,że dziewczynki bałaganią, że się nie słuchają itp. Mało tego Jego przyrodnia siostra wtrąciła swoje 5 zł….z Jej rozmowy wyszło,że nie dbam o Jego córkę… No ja piedro……lę wychowuję Jego córkę tak jak swoją, dbam, chodzą obie ubrane, nie są głodne…. a ktoś mi zarzuci,że nie dbam…. ,że nie chwalę tylko ganię i krzyczę?! Owszem ostatnio często krzyczę,ale bez przesady…….. Nie jestem jakimś tyranem! Pana M nie ma większość czasu w domu, bo jest w trasie i ja sama siedzę z dziewczynkami….. To na mnie spadają trudy wychowania….. To ja się z wszystkim zmierzam. Nie mówię,że nie mam w Nim wsparcia ale …….. Czasami zwracam Mu uwagę ale nic do Niego nie dociera… uważa,że wyolbrzymiam od godziny 2 w nocy nie śpię a mamy godzinę 16.35….
Miałam jechać na zebranie do szkoły ale nie jestem w stanie wsiąść do samochodu….ledwo na oczy widzę…..Nawet pisanie tutaj sprawia mi nie lada trudność.
Nie daję rady…. nawet nic dziś nie jadłam…. jestem na szklance soku…. mało tego nakrzyczałam na swoją Mamę i jest mi cholernie przykro…. do tego kłopoty w firmie mam ochotę się położyć a gdy wstanę to,żeby ten dzień nie miał miejsca….Ale wiem,że to jest niemożliwe