Mały sukces jest..........Mały spadek mały bo 0,3 kg ale zawsze.... to spadek w dół a nie poszło w górę. To już jakaś zachęta dla mnie... Zachęta do dalszej walki. Tak sobie myślę, no bo zbliżają się święta i fajnie by było założyć coś fajnego. Chciałabym też usłyszeć od swojego Pana M słowa " ooo chyba schudłaś" .... ostatni raz usłyszałam takie słowa ponad rok temu :( Cały czas motywacją jest komunia dziecka... Motywacja motywacją, ale nerwy robią swoje i łapki same sięgają po zakazane jedzenie :(
Narzekanie narzekaniem, ale mimo wszystko muszę przyznać,że poniekąd jestem z siebie dumna. zapytacie dlaczego? z jakiego powodu? Otóż nie napadam na jedzenie jak kiedyś, słodkie zjem owszem ale nie w takich ilościach jak kiedyś. Czipsy czasami skubnę sztukę, ale też nie rzucam się na całą paczkę... Gazowane może dla mnie nie istnieć...Uważam,że to połowa sukcesu... teraz sukcesywnie trzeba go wprowadzać w życie.....