Tak oto przedstawia się moje dzisiejsze śniadanie
- łyżka sałatki jarzynowej
-2 kromki chleba a na nim pomidor, ogórek, łosoś i ser camembert.
-herbata owocowa
Śniadanie zaliczone, samopoczucie hmm jako tako, kaszel nadal męczy ale już nie aż tak bardzo, chociaż sama nie wiem czy jest lepiej.
Dziś Wielki Piątek, za chwilę święta a mnie to wcale nie cieszy, nie wiem co się ze mną dzieje...najchętniej bym przespała te święta i nie tylko te. Jakoś po rozwodzie, święta straciły dla mnie urok. Staram się jeszcze jakieś pozory dla dziecka zostawić, ale chyba kiepsko mi to idzie :( niestety.
No nic trzeba poczytać co u Was ciekawego :) a tymczasem MIŁEGO DZIONKA
Victtory
3 kwietnia 2015, 17:13Pyszne sniadanko :)
Lopacianka
3 kwietnia 2015, 16:00Przykre, bardzo współczuje :-(
kotwglanach
3 kwietnia 2015, 11:46Cieszę się, że zmotywowałam. : ) Przeczytałam też kilka lub kilkanaście Twoich postów w pamiętniku wstecz, bo zasmuciła mnie ta krótka wzmianka o rozwodzie. Jestem jeszcze młoda i moja wiedza o życiu nie jest imponująca, ale za to lubię obserwować. A najlepszy przykład, jaki mogę Ci przedstawić, mam pod samym nosem - moi rodzice. Gdy się poznali, a było to dwadzieścia pięć lat temu, oboje już byli po rozwodach, oboje bardzo to przeżyli, ponieważ zostali zdradzeni przez swoich poprzednich partnerów. Nie sprzyjał im również fakt, że w tamtych czasach rozwodnicy byli z góry skreśleni - nikt nie wydałby swojej córki rozwodnikowi za żonę, ani też żaden mężczyzna nie poślubiłby rozwodniczki (choć moja mama nie miała nawet dzieci z tego małżeństwa). Dziś na szczęście takich uprzedzeń już nie ma. Efekt był taki, że po dwóch miesiącach wzięli ślub. Był to wprawdzie ślub z rozsądku, ale to przecież bardzo poważne zobowiązanie. I powiem Ci, jak to się skończyło. : ) Moja mama w wieku 33 lat urodziła pierwsze dziecko (moją siostrę), po półtora roku urodziłam się ja. Pierwsze lata ich małżeństwa były trudne i bardzo burzliwe, ponieważ taty nie było miesiącami (pracował w Niemczech), do tego dochodziły kłótnie o dzieci z poprzedniego związku taty (dwie córki) oraz uprzedzenia wyniesione z poprzednich związków, przyrównywanie, itp. Generalnie darli koty co nie miara, mama nie raz stawała w progu z walizką i mówiła, że się wynosi. A dziś? W marcu obchodzili swoją dwudziestą piątą rocznicę ślubu. Moja mama ma 55 lat, tata 66. Są jedną z najlepszych par, jakie w życiu widziałam. Jedno za drugim wskoczyłoby w ogień, jedno o drugim nie da złego słowa powiedzieć, a nawet jak sobie czasem dogryzają, to słychać, że z miłością i żartobliwie. Podczas rocznicy powiedzieli też, że tamte rozwody to było najlepsze, co ich w życiu spotkało. : ) Jak widać - zaufania, miłości i szacunku do siebie partnerzy uczą się latami. Często to jest bardzo długa droga, usłana przeciwnościami, ale życie pokazuje, że to właśnie wspólne pokonywanie problemów zacieśnia więzi. Przeczytałam także, że od trzech lat masz nowego partnera, który cierpliwie znosi Twoje upadki, wahania nastroju i z pewnością wie, że jeszcze nie pogodziłaś się z zakończeniem poprzedniego małżeństwa. To dlatego, że on już wie, że to wymaga czasu i wytrwałości, jeszcze tylko Ty musisz się o tym przekonać. : ) Przytul go mocno, bierz córę, ją też ukochaj i idźcie wszyscy w następny weekend do kina. Albo weźcie samochód i pozwiedzajcie coś w okolicy - jakieś zamki, pałacyki, fajne obiekty w pobliżu? Spędzicie razem czas i pooddychacie świeżym powietrzem. Dzięki temu problemy nie znikną, ale przynajmniej złe nastawienie pójdzie w kąt, a to już połowa sukcesu. : )) Trzymam mocno za Ciebie kciuki i się nie poddawaj! Święta to tylko data w kalendarzu, najważniejsze są te chwile, które spędzasz z najbliższymi, chociażby razem spędzane popołudnia. Z kolei na kaszel polecam stary babciny sposób: ugotuj ziemniaki, utłucz, wsyp do siatki i gorące połóż sobie na klatce piersiowej, a potem na plecach. Rozgrzeje i pomoże. ; )
angelisia69
3 kwietnia 2015, 09:39wiesz szczerze mam takie same podejscie do tych swiat,nie dosc ze depresyjna choroba to praktycznie je sama spedze,bo syn w sb. i nd. u ojca,ja tylko wyskocze na 2-3 gdz. do rodziny "stwarzac pozory" i reszte czasu sama.Wogole z roku na rok swieta sa coraz mniej tradycyjne,a Wigilia w tym roku wogole byla "aklimatyczna" ze wzgledu na pogode.Zdrowiej ;-)
Grubaska.Aneta
3 kwietnia 2015, 09:29Przykro ze święta straciły dla ciebie urok :/ smutne to.
ania87.anna
3 kwietnia 2015, 09:27śniadanie fajne, kolorowe :) przykro mi z powodu rozwodu, takie sytuacje bolą, w pewnym stopniu można je odbierać za "porażkę", ale z drugiej strony nie warto się męczyć z kimś, kto nas nie kocha... Masz dziecko, staraj się żyć dla siebie i dla niego, ono liczy na Ciebie więc nie zasypiaj tylko podnoś rękawice i walcz o słońce na jutrzejszy dzień! Wesołych Świąt! :)