U mnie było stresująco ale dałam radę.Zaczęło się od tego,że rano bus nie przyjechał po mnie do pracy.Zadzwoniłam bo chyba zapomniał jak wczoraj miałam wolne.Potem spóźnił się po Norków i pojechali swoim autem w skutek czego się spóźnili do pracy.Oczywiście spytali mnie czemu mnie wczoraj nie było to powiedziałam,że miałam problemy z żołądkiem.Oczywiście stres też był bo bałam się co powiem jak szef wpadnie na szklarnię.Ale go nie było i dzień minął spokojnie do 12 w pracy.Po pracy wysiadłam wcześniej i poszłam sobie po mój rower który stał u Słonka pod blokiem.Obiad,sprzątanie,potem pospałam trochę i poszłam na miasto wpłacić pieniądze na konto a przy okazji w końcu kupiłam sobie nowy portfel bo mój stary to aż wstyd.Może jeszcze wpadną dziś znajomi.
Myślałam o wczorajszej pracy i stwierdziłam,że dobrze jest tak jak się stało-widocznie tak miało być-nie ma co żałować.Widocznie ta praca to nie była dla mnie.
Nadeszła @@@-waga powolutku spada.Udaje mi się pilnować z jedzeniem,staram się.Muszę dać radę.Tym bardziej,że jestem teraz na szklarni więc dużo chodzę -tak jest ruch.
Pozdrowionka:)))))
ulka28l
4 lipca 2012, 11:25przypomniałaś mi, że też mam sobie kupić portfel, bo niedawno mi ukradli, a ten który mam teraz (jakiś mój stary) jest... beznadziejny...; miłego dnia :)
duszka189
3 lipca 2012, 20:56a ja już wypompowana jestem tymi obowiązkami codziennymi w tym upale, dlatego jutro sobie robię dzień lenia, ja, słońce, ogród, leżak i nic więcej:)+trening, ale to już standard:)
MajowaStokrotka
3 lipca 2012, 19:26Zobaczysz, jeszcze trafi się okazja:)