Dzisiaj robiłam urodziny dzieciom i mężowi, chyba udane, wszyscy pojedli, popili, dzieciaki ubawione, więc jest ok. Torty też chyba udane, wszyscy zajadali i chwalili bardzo, dwa dni piekłam cztery torty, masakra jakaś, jeszcze dostałam @ to już wogole przegwizdane. Myślałam że torty nie wyjdą, sama ich nie kosztowałam, nie mam pojęcia jak smakują ale ponoć udane i smaczne. Jeden miałam że śmietaną i owocami, drugi miałam tęczowy, trzeci cytrynowy a czwarty z budyniem i brzoskwiniami.
nigdy więcej takiego maratonu pieczenia, nie ma mowy :)
następnie jestem na 3 minutach robienia deski, jutro mam już mieć 3,5 minuty, wszystko ok tylko łokcie mnie bolą strasznie po tym, tak reszta to da się wytrzymać.
dietkowo spoko, dzisiaj w sumie jedynie miałam Sajgon przy tych urodzinach to w ciągu dnia praktycznie nic nie zjadłam, jakaś suchą bułkę jedynie w biegu, potem pod wieczór skusiłam się dopiero na kawałek mięsa i parę klusek, ale rozsądnie, spokojnie. Tym bardziej że usłyszałam dzisiaj od rodziny tyle komplementów i że niknę w oczach, jak widać więc dieta działa. Rozsądek i silna wola, to klucz do sukcesu.
pozdrawiam!
dorotka27k
9 lutego 2024, 11:11ale piękne torciki;))) wszystkiego najlepszego dla Twoich najbliższych;)
PACZEK100
5 lutego 2024, 07:32Podziwiam za silna wolę, ja bym pewnie skosztowala tortu bo wszystkie wyglądają niesamowicie!