Jak dobrze widzę to jest jeszcze 114 dni do końca roku, masakra jak to leci. Plan następujący to WIĘCEJ WIARY W SIEBIE, WIĘCEJ CIERPLIWOŚCI I WIĘCEJ SAMOZAPARCIA.
Jest dobrze, słodycze mnie nie ciągną, chyba najgorszy etap mam za sobą, za to zaczął się etap hamowania łaknienia na chleb. Uwielbiam pieczywo wszelkiego rodzaju, zawsze dużo go jadłam, staram się jeść graham i pełnoziarnisty ale czasami kusi na zwykłe białe z masełkiem, oj kusi. Jak to ogarnąć? Na razie szukam różnych sposobów. Czytałam o poscie przerywanym że jest to dobre, że daje efekty. Może zastosuje nie wiem. Na razie myślę. Ileż można myśleć, nie wiem, ale coś muszę postanowić. To samo ćwiczenia. Jak dzieci są w przedszkolu to spoko, czas jest, ale jak są chore w domu jak teraz od środy praktycznie, to nie mam czasu. Najmłodszy jest takim łobuzem że muszę mieć oczy dookoła głowy, bo coś zawsze nabroi. Ale lepiej się czują to może od poniedziałku ich puszcze między dzieci i będę miała trochę więcej czasu dla siebie. Rowerek stacjonarny i stepper czekają gotowe do używania:) wszystko gotowe tylko więcej KONTROLI I CIERPLIWOŚCI.
Dam radę przecież, jestem twarda i nie dam się tak łatwo. Jestem też niecierpliwa i to mnie czasami gubi. Chciałabym już, teraz, w tym momencie, a tak się nie da niestety.
jutro niedziela, dzień spokojny mam nadzieję, może uda mi się poćwiczyć i porobić coś dla siebie.
pozdrawiam!