Dzisiaj intensywny dzień za mną. Rano zakupy, potem aż do późnego wieczora składałam z mężem i tatą domek z drewna dla dzieci. Jest jeszcze niedokończony, ale zostały tylko detale, najważniejsze czyli ściany i dach stoją :) fajnie bo dzieciaki będą miały radochę. Padnięta jestem, bo w międzyczasie składania domku ogarnęłam obiad, jeszcze był grill wieczorem i kończyliśmy już jak było ciemno, ale domek ładny :)
dietka spoko, zero podjadania, zero cukru, duuużo wody z cytryną, suszy mnie w te upały okropnie. Jutro planuje posortować buty od dzieci i kupić im nowe do szkoły i przedszkola. Znowu wydatek. No i jesteśmy z mężem zaproszeni na początku września na 18-stke córki kuzyna od męża, zaś impreza, ale dam radę. Widać już mały spadek wagi to samopoczucie będzie jeszcze lepsze :)
pozdrawiam!