Niedługo koniec maja i będzie czas podsumowań moich zmagań i chyba po raz pierwszy cieszę się na to. Kurs przynosi ogromne żniwo, zmieniłam swoje nawyki związane z podjadaniem i inaczej na nie spojrzałam. Grzecznie trzymam się swojej kaloryczności i mimo niewielkich odstępstw od diety waga pięknie spada. W zeszłą niedzielę udało mi się wrócić na rower i przejechać 32 km z uśmiechem na ustach. Dziś też planuję mały wyjazd rowerowy z dzieciakami.
Dzięki Vitalii i kilku dietetyczkom z instagrama które obserwuję nauczyłam się inaczej komponować posiłki i mimo że jestem na redukcji po prostu jestem najedzona i niejednokrotnie część z dań wprowadziłam do normalnych posiłków całej rodziny co ułatwia mi moje odchudzanie. Tak naprawdę wiele zależy od głowy i od podejścia bo mechanizmy podjadania wiążą się nie z głodem a zazwyczaj z tym co dzieje się w głowie.
Czuję też że tym razem uda się zrzucić balast jak poprzednio ale go utrzymać i nie przytyć już więcej do tego poziomu.
W tym tygodniu zaczynam też wprowadzać ćwiczenia małymi kroczkami bo po ciuchach czuję zmiany ale ciało ma jakąś słabą gęstość i chyba czas żeby wprowadzić ćwiczenia na macie.
pestka.jablkowa
26 maja 2024, 15:53Bardzo fajnie :))) Masz rację, poukładanie sobie sprawę w głowie to podstawa. Powodzenia na dalszej drodze się sukcesu!
arrosa1
26 maja 2024, 18:04Dokładnie najważniejsza jest głowa.
ojsetka
26 maja 2024, 07:59Same dobre wieści. Trzymaj tak dalej❤️
arrosa1
26 maja 2024, 10:56Dziękuję. U ciebie też chyba fajnie spada.