Już marzec, wczoraj wybrałam się na kolejną rowerową wycieczkę. Było tylko trochę ponad 14 km, ale docelowym miejscem było grodzisko i jego zwiedzanie. Więc pochodziłam sobie trochę po górkach i pagórkach. Było stromo i chyba odkryłam w sobie jakiś lęk związany z wysokością i strach przed spadnięciem w przepaść. Pochodziliśmy pozwiedzaliśmy i było bardzo miło.
W tym miesiącu muszę opanować picie wystarczającej ilości wody. To straszne ale notuję każdą wypitą szklankę. Zaczynam też ważenie posiłków i wklepywanie ich w aplikację...zdziwił mnie fakt, ze każda inaczej liczy i nawet Vitalia podaje inne wartości kaloryczne niż apki. Ciężko się w tym połapać i czymś sugerować bo jednak w niektórych przypadkach rozbieżności są spore.
Zwiększam liczbę dzienną kroków, będę też kontynuować niedzielne wycieczki rowerowe. Na takie wczesno poranne jest dla mnie jeszcze za zimno, a właściwie dla mojego gardła. Będę tez liczyć treningi wykonane przeze mnie aby było ich więcej niż w zeszłym miesiącu.
Spróbuję 4 kg zrzucić do świat...Byle do przodu