Dziś spałam dłużej, bo szkoły nie mam. Zaraz idziemy chyba na spacer. Mam mgliste plany, ale mogę je zmienić. Chciałabym dojść do starego mostu w parku. Gdy byłam dzieckiem mama koleżanki straszyła nas, ze w tym miejscu mieszka koń wodny. Jakiś stary, słowiański stwór chyba. Tam było wtedy bardzo głeboko. Woda była ciemna i nie było widać dna. Do dziś pamietam ten strach. Trasa do tego miejsca nie jest trudna, ale niekoniecznie musi być przyjemna. Powodem są inni spacerujący z psami. Trzeba by przejść około 3 km.
Pamiętam spacery z moją ukochaną ciocią Resią. Chodziłyśmy od wczesnej wiosny do późnej jesieni. Czasem zima na sanki. Spacery były nieraz dłuzsze. Ciocia kochała polne kwiaty i znosiłyśmy wielkie bukiety, a ona ustawiała je w wazonach. Wtedy kwiatów było duzo. Wiosna zrywałysmy bazie, podbiał, zawilce i kaczeńce. Później były przechadzki miedzami między łanami zbóż w poszukiwaniu chabrów i kąkoli. Przecinały nam drogę stada kuropatw i zajace. Słychać było śpiew skowronka. Jeienią to były wyprawy na grzyby. Nie tylko do naszego lasu. Czasem jeździłyśmy na grzyby dalej. Trzeba było wstać o bladym świcie i iść pieszo 3 km do autobusu. Późna jesień to były opieńki. Spacery zimowe też były przyjemne. Sniegi wtedy były duże. Spotkać można było tropy zwierząt. Za czasów Kamesznicy też spacerowałam. Chodziłam drogą po wsi. Praktycznie codziennie. Później gdy byłam z Robertem moim pierwszym mężem Też spacerowaliśmy po lesie. Często z psem. Miałam wtedy psa duzego- Natana. Pies był bez rodowodu, ale był po rodowodowej suni owczarka niemieckiego. Niczym od rodowodowego się nie różnił.
Przez te spacery spalam trochę kalorii codziennie. Teoretycznie powinnam około kilograma miesięcznie zrzucić. Już mi sie dziki apetyt unormował i nie jem wiecej. No zobaczymy...
Poza pracą będzie dziś czytanie. Kończę Zalotnice i wiedźmy. Chcę się wziąć za Outlandera. Na razie zerknęłam i chyba w książce się zakocham.:) Przyszedł mi też Harem. Książkę udało mi się kupić używaną za niecałe 5 zł.
Chyba kupię Mikusiowi sweterek na zimę. Na razie aż tak bardzo nie marznie o ile nie pada, ale zimą licho wie. Chodzić z nim będziemy. Nie wiem nawet czy on lubi śnieg. Pikuś bardzo lubił. Biegał po nim jak szalony i podrzucał pyszczkiem... Odkryłam dlaczego Mikuś nie bardzo chce się załatwić w ogródku. On lubi trawę, a u mnie jest żwirek.
Jestem po pierwszych zajęciach z parapsychologii. Bardzo mi sie podobały. Na nastepne czekam z niecierpliwością... Na razie odrabiam prace zadane do domu. Dziś jest czas na koherencję serca.
Julka19602
20 listopada 2023, 05:31Piękne wspomnienia. Też mam podobne odnośnie bogactwa przyrody. A jak wszystko pachniało. Każdy kwiat ogrodowy miał zapach , dziś to namiastka. Pozdrawiam
araksol
20 listopada 2023, 10:26no fakt z tym zapachem...:)
Nattina
19 listopada 2023, 18:41W Biedronce są teraz ubranka i akcesoria zwierzęce. Ale ty pewnie wolisz on-line zamówić.
araksol
19 listopada 2023, 18:58no raczej tak. Do Biedronki mi nie po drodze...