Tuż po 12 zadzwonił Sebastian z wiadomością, że ma pieniadze i dziś moze być u mnie. Przyjechał wieczorem i jest. Ma tym razem powiesić dwa karnisze, bo je koty naruszyły. Zbije też skrzynie na warzywa i pomaluje. Może poprawi drzwi, bo sie opuściły i otwierają same. Miał pociąć drewno, ale śnieg i chyba z tym nie da rady...
Ponoć w kasztanowych wlosach mi lepiej niż balejażu. Ja tym razem myślę też o karmelowym, tofii czy koniakowym. Jeszcze takich nie miałam. Zobaczę probki i zdecyduję. W marcu już musi być balejaż, bo wlosy muszę odpocząć. Trochę końce mam przesuszone, a odżywka nie pomaga. Olejowanie mnie drażni...
Zauważyłam po wymiarach, że proporcjonalnie zbyt dużo utyłam w brzuchu. To różnica kilka cm. Nie wiem czy da się coś z tym zrobić. Nie chodzi mi o wyrobienie mięśni i efekt wizualny, ale o zdrowie. Brzuch jest miękki i taki ma być, ale chciałabym skasować nadmiar tłuszczu. Niby są sposoby- dieta, ruch z tym, że niekoniecznie siłownia, której nienawidzę... Mogą być spacery.. Przypuszczam, że gdy schudnę tyle ile chcę, to będę mieć mniej niż 80 cm w talii i to już nie będzie otyłość brzuszna. Niestety te kilka cm więcej chyba pozostanie. Teraz mam 117/93/117
Śnieg nadal leży i jest przepięknie. Wczoraj wieczorem wyszliśmy po węgiel/ja z latarką/ i bylo cudnie. Miałam ochotę wyjść na spacer, ale zrezygnowałam. Trochę się wystraszyłam ludzkiego gadania. Później żałowałam, bo nie było by w tym nic złego. W Kamesznicy wieczorem zimą wychodziłam i nie interesowało mnie co ludzie powiedzą. Moi rodzice też wychodzili do bliblioteki. Teoretycznie mogę wychodzić w dzień, ale wtedy dom jeszcze nie jest mocno nagrzany, a do chłodu z chłodu przykro wracać. Ten chłód to 19 stopni. Tyle teraz mam zanim rozpalę w piecu. Kiedyś to była temperatura odpowiednia do siedzenia. Teraz bym chciała z 22 conajmniej. Chyba starość się kłania.
Dieta idzie. Dziś mniej jedzenia, bo chcę się zwazyć do rywaizacji w poniedziałek. Oby kilogram mniej było w tym tygodniu. Dieta potrwa do końca stycznia i już wychodzenie. Kolejny etap w maju. Liczę na 4 kg. Od przyszłego tygodnia będzie już chyba ogranieczenie jeśi chodzi o tluszcz. Wprowadzę moze więcej warzyw. Nie będzie kotletów mielonych, a chudy schab i tuńczyki. Nie będzie jajecznicy tylko jajka gotowane i 0 majonezu. Te ograniczenia wprowadzę gdy juz waga nie będzie spadać. Już trochę hamuje, ale tylko trochę. Jeszcze dwa tygodnie chcę wytrzymać i oby 2 kg spadły... Siódemka z przodu coraz blizej. Będzie witaj nadwago... Oby już w tym etapie...
W czwartek zgłosił się kupiec na zepsuty telewizor. Miał iść za 50 zł na częśći, bo ponoć naprawa była nieopłacana według serwisu gwarancyjnego. Zanim się umówiłam, sprawdziam i działa. Brat Krzyśka ustawił tylko kanały i jest ok. Chyba po prostu wysechł. Po zalaniu została mała plamka w rogu na dole.
renianh
16 stycznia 2021, 20:50Ja tez wole zdecydowany kolor niz balejaz ,czasami balejaz wyglada jak siwizna i postarza ,myse ze Sebastian ma racje:)
araksol
16 stycznia 2021, 22:35coś pomyślę...
beaataa
16 stycznia 2021, 15:52Nie możesz iść na spacer po 17??? Co wtedy gadają?
araksol
16 stycznia 2021, 15:53koleżanki chodziły to mówili, ze szukają okazji. Co by powiedzieli na mnie i na Krzyśka to nie wiem