Snieg padał przez dwa dni i jest piękna zima...
Jem teraz mięso i to prawie codziennie, a konkretnie wieprzowinę. Muszę jeść, bo inaczej mi waga nie spada, albo wręcz rośnie. Mam wyrzuty sumienia, ze jem i chyba gdy schudnę sprobuję znowu przejść na wegetarianizm z tym, ze na odmianę w której je się ryby. Tak się odżywiałam ponad dwa lata i pasowało mi to. Po jakimś czase mięso mi cuchnęło. Problemem było zimno i czasochłonność przyrządzania posiłków. Jadałam wtedy za dużo węgowodanów i przytyłam. Teraz też się tego obawiam, ale sprobuję na pewno.
Mam chyba uszkodzoną uszczelkę na rurze od szamba, bo gdy jest w niej woda, to kapie w piwnicy. Przez ostatnie dni Krzysiek wynosił po trzy wiadra dziennie. Dziś może będzie pompowanie. Zalezy czy pan, który mi ta usługę wykonuje, da radę sie wyrobić. Czekam od wtorku. Konkurencyjnej firmy w poblizu brak. Przyjechała jedna, ale im nie pasowały rośliny rosnące koo szamba. Kazali je wyciąć, a ja nie chcę, bo to siedlisko ptaków. Jest teraz też problem z nowym płotem, bo nie ma dziury na przełożenie węża. Pompują górą, ale płot sie trzęsie...
Chcę kupić kolejne buty zimowe z tym, ze juz ostatnie. Są cieple z futerkiem. To botki. Wystawione są nowe na Vinted. Kosztują 40 zł, czyli grosze. Muszę coś szybko zarobić, bo mi ktoś je zgarnie sprzed nosa. Reszta pieniędzy z mojego konta poszła na iIadian żel 40 i na witaminy dla mnie i dla Krzyśka. Kupiłam dla seniorów w cenie 13 zł za 60 kapsułek. Jest w nich też witamina d3. Ostatnie witaminy kosztowały 25 zł za 30 sztuk, bez witaminy d3. ZAstanawiam sie skąd takie róznice w cenie. Żel kupiłam w internecie, bo nie wiem czy Krzysiek by nie spanikował w aptece...:)
Dieta w porządku. W tym tygodniu jem to co w zeszlym, bo nie wszysto co kupiłam wyjadłam. Kończę warzywa na patelnię i fasolkę szparagową, schab, ogorki kiszone, pomidory. W przyszym tygodniu po wypłacie coś moze urozmaicę. Mam jeszcze seler i moze kotlety zrobię. Ta odrobina bułki mi nie zaszkodzi przecież. Trzymam się limitu kalorii. Dziś moze trochę mniej, bo jutro chcę zobaczyć spadek. Byle do 7 z przodu. Jeszcze trochę i będzie uśmiech...:) A może to Siofor sprawił, ze mi tak wymiary poleciały i podbródek mniejszy. A może po prostu brak węglowodanów, bo zawsze po nich puchłam... Nie mogę mieć takiego podejścia, ze szybko wagę zrzucę w danym etapie i wrocę do węglowodanow. Nie mogę w tym roku o nich marzyć, bo planuję jeszcze conajmnie jeden etap, a może i dwa. W przerwach będę jeść węgowodany ale mało... Dwa etapy to 8 kg...:) Całkiem fajny rezultat by był na ten rok...
Kupilam bluzkę w rozmiarze do ktorego dążę, czyli 42/40. Była tania i to moja motywacja. Kupiłam też nowy termofor.
Taki sweter mnie kusi... Kupiłabym rozmiar mniejszy... Pasuje mi kolor. Ponoć jest w oryginale miodowy. Lubię kolory jesieni - miodowy, musztardowy, rdzawy, brązy. Nie lubię jaskrawych, neonowych.
mmMalgorzatka
15 stycznia 2021, 08:23Ładny sweterek.
araksol
15 stycznia 2021, 10:57:)
aska1277
14 stycznia 2021, 18:03Fasolkę szparagową chętnie bym zjadła, ale bardziej wolę żółtą niż zieloną. Śliczny ten sweterek, sama bym kupiła, krój i kolor wszystko mi odpowiada :)
araksol
14 stycznia 2021, 18:24też mi się podoba...