Zaczęly mi przychodzić paczki z prezentami, a ja rano muszę odbierać i nie śpię, bo Krzysiek w pracy. Czekam na weekend. Będę spała do 13, albo i dlużej.
Wczoraj był brat Krzyśka z paczką na święta. Kupił między innymi napoje, żeby Krzysiek nie nosił. Będzie miał lżej. Przyszły mi ruszta do pieca i są dobre. Strasznie mi ulzyło, bo palenie było koszmarem. Nie myślałm o kupnie nowych, bo nie wiedziałam, ze takie sa w sprzedaży. Wydawało mi się, że moje są nietypowe, a tu niespodzianka.
Nadal pracuję nad wizualizacją. Idzie mi. Kolory mi czasem się pojawiają i częściej widzę na zawołanie coś w ruchu. Zależy mi dojść w tym do perfekcji. Chcę widzieć na zawołanie moich bliskich przodków w ruchu. Teraz najczęściej widzę wszystkich tak jak na obrazie, zdjęciu. To jest pewnien niedosyt.
Ostatnio ogrzewam sypialnię sposobem odziedziczonym po przodkach. Po prostu otwieram drzwi z pokoju dziennego, a Krzysiek ich pilnuje, żeby koty nie weszły. To się całkiem dobrze sprawdza. Temperatura się szybko wyrównuje. Do tej pory gdy było za gorąco otwierałam okno. Zaćmilo mnie chyba i na tak prosty sposob nie wpadłam...
Zauważyłam, ze ja wcale nie jestem nowoczesna. Nie tęsknię też za większym komfortem niż znalam z lat wcześniejszych. Gdy byłam dzieckiem było CO w dużym domu, ale rozpalane po południu. Rano było chłodno. U cioci w małym domu CO nie było i paliło sie tylko w piecu w kuchni. Kochałam ciocię i całe dnie u niej przesiadywałam. W domu moich rodziców na wsi tez Co nie było. Były piece. Przywykłam i tak mi było dobrze. Gdy kilka lat ogrzewaliśmy dom gazem było mi w sypialni za goraco. Po kryjomu chodziam do babci i ciągle przekręcałam piec na mniejsze grzanie. Do tego otwieralam okno, a bliscy się denerwowali, ze gaz wypalam niepotrzebnie. Nadal lubię stare meble i to co stare, solidne, trwałe.
Maluję kartki akwarelowe. Później je powykańczam, ozdobię...
izabela19681
18 grudnia 2020, 16:23Cieszę się, że mogłam pomóc w sprawie rusztu do pieca :)
araksol
18 grudnia 2020, 16:25no bardzo Ci jestem wdzięczna:)