Przeczytałam kobiety, które kochają za bardzo i kończę pozycję o współuzaleznieniu. Według książek mam problem, ale nie wiem czy chcę z soba walczyć, bo w pełni akceptuję swoje odruchy serca. Cieszę sie gdy pomagam innym i nie czuję sie wykorzystywana. Nie jest to tak, że inni wchodzą mi na głowę i absolutnie nie czuje sie ofiarą. Pomagam, bo chcę i swoje życie też realizuję. Gdy zrobię coś dobrego dla innych to tak jakby mi sie jakiś promyczek w sercu zapalał. Czuje sie z tym świetnie. Chcę podążać drogą serca, a moi bliscy sa wprawdzie dla mnie toksyczni, ale oni mnie nie krzywdzą specjalnie. Wszyscy chcą być sobą, a że sa inni i mają inne potrzeby. No cóż. Nie powinnam oczekiwać od innych poświęcenia, bo i ja sie nie poświęcam. Poza tym wszyscy maja problemy z sobą i powinnam im wspólczuć, a że nie pracują nad sobą to juz inna sprawa. Powinnam chyba pracować nad tym, by nie schodzić z drogi serca, bo to mi sie niestety zdarza. Czasami i mnie opanowuje złość i bywam niemiła, ostra, ranię innych w samoobronie, oddaję cios za cios. Powinnam pracować by to sie zdarzało coraz rzadziej, bo nie tędy droga.
Wczoraj posadzliśmy kwiaty, które przyszły i jarzębinę. To cenne drzewo. Można z owoców robić przetwory - soki, dzemy. Ma właściwości lecznicze i magiczne, bo między innymi chroni przed złem i wspiera wróżki.Te dobre oczywiście... Coś dla mnie. :) Od dawna chciałam jarzębinę mieć, bo i korale mnie zachwycają. Chciałabym stroić nimi dom. Oby jej u mnie było dobrze...
Dziś już czekam na niedzielę, bo ruch z remontem mnie trochę zmęczył psychicznie. Dziś wieczorem już będze spokojniej, ciszej. Krzysiek przyjdzie zmęczony po ciężkiej dniówce, to jest szansa, że zrezygnuje z telewizji i trochę pośpi. Ma mi kupić grzyby albo gruszki na dzem. To już ostatni dżem w tym roku.
Już minęła połowa września, a mnie dieta idzie. Nigdy nie szła, bo o tej porze dostawałam dzikiej ochoty na jedzenie. Teraz chudnę i myślę by dietę przedłużyć skoro idzie. Gdyby się tak udało jeszcze 3,5 kg zrzucić, toby zostało jeszcze tylko 10 do wagi w normie. Uważam jednak, że spróbuję schudnąć do 63 kg, O piątkę z przodu walczyć nie będę, bo i tak nie utrzymam przy mojej miłości do jedzenia, a zwłaszcza węglowodanów - kluseczek, frytek.
Finansowo jestem uratowana, bo przyszło zamówienie na krzyżówki z Chicago. Kupię wszystko co chciałam już i jeszcze zostanie...:)
Zrezygnowaam z członkowstwa w kiku grupach fotograficznych na facebooku. Dwie były praktycznie nieaktywne, a dwie mi nie odpowiadały. W jednej sporo sie nauczyłam, ale atmosfera była fatalna. Było czepianie się typu brzydkie tło/ kupione w sklepie/ nieciekawe danie, wrogość i agresywna krytyka wręcz hejt, bo zrobiam kurs u konkurencji i nie chciałam zrezygnować z trybu automatycznego. Administratorzy nie reagowali. Druga grupa była nastawiona na lustrzanki. Kazali opisywać zdjęcia typu iso, przesłona itp i zdjęcia bez opisu przestali wstawiać. Ja lustrzanki nie chcę i opisywać niczego nie będę. Zdobyłam książki i tak będę się uczyć. Mnie interesuje tylko stylizacja... Poniżej wczorajsze zdjęcie. Robiam je na fotopraktyke w grupie. Miał być kolor czerwony...
agulek1978
19 września 2020, 22:18Ładne zdjęcie. :)
araksol
19 września 2020, 22:51dzięki:)
Naturalna! (Redaktor)
19 września 2020, 20:41Ja zamiast rozsypanych wiórków walnęłabyn gdzies z boku gałązkę śliwki z listkami. No i łyzeczkę bym jakąś skombinowała na giełdzie staroci, taką mini. Tu bym z Twojej łyżeczki zrezygnoeała. I to cos czerwonego (czy to kisiel????) dałabym w jakiejs wiekszej miseczce, żeby zajęła polowę kadru. No, to tyle moich uwag co do Trojej foty. Co Ty na to???
araksol
19 września 2020, 21:56no nie wiem to normana porcja i większej miseczki nie mam... Łyzeczkę mam mniejszą...
Naturalna! (Redaktor)
20 września 2020, 11:07:) :) :)
kasiaa.kasiaa
19 września 2020, 13:26Dla mnie zdjęcie dobre, ja usunęłabym łyżkę, bo troszkę zabiera oko od czerwonego 😉 Ale pomysł ze śliwkami bomba 😊 Z tym pomaganiem mam tak samo. Przyjacielowi pomagam dużo i wszyscy na mnie psioczom. Jednak fo momentu aż nie poczuję się wykorzystywana, robię i pomagam komu i jak chcę 😉
araksol
19 września 2020, 18:42też tak robię i też psioczą...
kasiaa.kasiaa
19 września 2020, 22:12Ja nauczyłam się wszystkich olewać i dobrze mi z tym 😉
araksol
19 września 2020, 22:51tak by było dobrze...:)
Alianna
19 września 2020, 13:08No i jest kolor czerwony. Śliwki że swoim złotem i fioletem ładnie podbiły kolor. A co do reszty, to rozumiem, że lubisz pomagać i dawać, bo to przyjemne uczucie radować się czyjąś radością. Myślę jednak, że nie do końca akceptujesz taki stan rzeczy, o czym świadczą wybuchy złości. To podświadomość daje znak, że nie ma w Twoich relacjach równowagi. Sądzę, że nie chcesz zmiany, i nie chcesz wychodzić ze strefy swojego komfortu. To Twój wybór, choć warto pamiętać o tym, że zmieniając siebie, zmieniasz także innych wokół siebie. Pozdrawiam 🥰
araksol
19 września 2020, 13:25Masz rację i chyba jednak zdecyduję sie na terapię DDD. To mi moze pomóc, bo nie akceptuję tak do końca moich bliskich, ich zachowania i swoich odruchów tez nie. Mam poblem z dominacją i konflikatami. To muszę przepracować z cała pewnością...:)
barbra1976
19 września 2020, 18:29Cudowne słowa, nie umiałam moich odczuć w nie ubrać.
araksol
19 września 2020, 18:43:)