Wczoraj w mieście nie byłam. Wstalam o 11 wściekła jak diabli. Wypiłam kawę/inkę/ i wrócilam do łóżka. Tym razem z Krzyśkiem. On pospał z godzinę, a ja wstałam o 15. Jadę dzisiaj, ale tak zła juz nie jestem.
Wczoraj działałam z grafiką. Jestem zadowolona. Maluję jeszcze myszą. Zdaję sobie oczywiście sprawę, ze moje grafiki sa proste. W tym jednak problem, że takie lubię. Nie ciągnie mnie do miast, techniki, fantasyki, sylwetek ludzi. Nie uczę sie tego robić, bo bym z tego nie miała frajdy. Tu działają te same zasady co w moim malarstwie. Robie to co chcę robić, co mi sie podoba. Ważniejszy jest klimat niż to bym umiała zrobić wszystko. Mam zbyt duzo zainteresowań bym we wszystkim byla dobra. Nie potrafię nic wybrać i nie nabywam w niczym perfekcji. Za to dobrze się bawię. Teraz zbieram pakiet prac, żeby je pokazać mojemu korepetytorowi z grafiki. Nie wysyłam prac często, bo nie uczę sie zbyt intensywnie. Z drugiej strony czuję, ze trochę stoję w miejscu. Robię co lubię, ale nie rozwijam się. Jakiś postępę będzie zakup tabletu... Chciałabym robić bardziej skomplikowane grafiki, ale tematyka zostanie ta sama.
Wczoraj dostałam wiadomość, ze krzyżówki do gazety mam przeslać już w poniedziałek. Tym samym w weekend będę pracować. Nie po całych dniach oczywiście, ale z trzy godziny zejdzie. Krzyżówki mam juz gotowe tylko trzeba opracować graficznie. Dziś oprócz krzyżowek będę wróżyć. Mam też serię seansow Reiki. Klient wykupił cztery. Choruje na schizofrenię i oczywiście bierze leki. Reiki ma go troche uspokoić, a wtedy jest szansa, że omamy będą mniej nasilone. Zobaczymy.
W czasie wolnym będzie albo malowanie albo grafika i czytanie.