Zapisałam się znowu na rywalizację tu na Vitalii. Teoretycznie powinnam schudnąć 4 kg przez miesiąc. Gdyby sie udało toby było 82 kg. To już waga znośna. Niestety nadal otyłość. Taką wagę miałam po ciąży. Męczyłam sie z nia dwa lata. Później przeszłam na diete jajeczną i schudłam w dwa miesiace 20 kg. Najpierw było 10. Troche przerwy i kolejne. Późnej przez kilka miesiecy jadłam bardzo mało, a później wróciłam do normalnego jedzenia. Wagę trzymałam ponad 20 lat. Do jojo nie dopuszczałam. Tyłam na zimę 5-6 kg i wiosna to zrzucałam. Tak było całe zycie i jestem przyzwyczajona do tego rytmu. Tak też będzie gdy schudnę. Szkoda, że dieta jajeczna jest niewskazana teraz. Boję sie o woreczek. Wtedy jadłam 6 jajek na twardo dziennie. Odpowadało mi to.
Teraz tez chudnę tylko gdy jem bardzo mało. Najlepiej gdy jest to 600-800 kalorii. Na 1200 waga nie spadnie nawet gram. Przypuszczam, że mój metabolizm juz się nie zmieni i już 1400 kalorii nie będzie wolno mi przekraczać. To tyle co PPM, ale trudno. Taki mam organizm i wszelkie wyliczenia mogę sobie w buty wsadzić. Życie spędziłam na kanapie i tak będzie nadal. Nie potrzeba duzo energii na lezenie.
Wczoraj znowu była awantura z Sebastianem. Poszło na ostro. Mam go dość. Czuję się przy nim bezpieczna, ufam mu i dużo mi pomógł, ale mimo wszystko jest to relacja toksyczna. Chce rzadzić mną, Krzyskiem, moimi zwierzętami, wykłoca się, upiera i psuje mi nerwy. Wczoraj juz przesadził. Nie wiem co dalej.