Koniec tygodnia, ale nie koniec pracy dla mnie. Teraz wróżę codziennie. W najbliższym czasie rozstrzygnie sie co z Krzyśka pracą. Czekam na odpowedzi z dwóch miejsc. Jedna praca jest przy sprzataniu, a druga sezonowa przy zieleni. Gdyby poszedł tobym trochę odetchnęła. Przydałoby się wersalkę kupić i szafę. Toby już było wszystko na teraz. Już dawno wyzbyłam sie ambicji odnośnie domu i posesji. Wszystko jest zaniedbane. Robić nie ma kto, a na płacenie innym nie bardzo teraz mam fundusze. Pomoc domowa była gdy Krzysiek miał pracę. Ja sprzatam po łebkach i nieregularne. Krzysiek tez się nie wysila.Tyle dobrego, że nikt u mnie prawie nie bywa. U mnie zadbane są tylko zwierzęta.
Wydaje się, że waga spadła trochę. Na razie jestem na diecie zupowej. Gdy waga przestanie spadać, zrobię post kaszowy. To mniej kalorii niż na zupach. Czy się uda do 83 kg zejść do końca maja? Strasznie opornie to idzie w tym roku.To moja wina, bo nie jestem konsekwenta. Nadwagi w tym roku nie zobaczę.Trudno... Pewnie w przyszłym roku... Mam czas. Swoją drogą bardzo juz chciałam by moja sylwetka stała się bardzej proporcjonalna. Chciałam juz w tym roku chudszy model na Vitalii zobaczyć...
Złodziej, który się włamał do mnie był katolikiem, bo zgubił medalik z Matka Boską. Świat sie kończy.
Dziś zupa grzybowa i kefir i pomarańcza.