Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Poniedziałek dzień 10


Nic minęła spokojnie. Spał Pikuś i spałam ja. Rano przyszedł Krzysiek. Dziś Krzysiek ma wolne. Chcę, żeby odespał, bo ostatnio śpi tylko po sześć godzin. Nie wiem czy się zgodzi. Ponoć mu szkoda czasu na spanie. Ważniejsze jest dla niego rozwiązywanie krzyżówek.

Waga spadła chyba na stałe, bo dziś nie wzrosła. Niestety musiałam zdjąć jeden posiłek. Będę jadła trzy zupy na przemian z czterema. Na 4-5 waga nie spada niestety. W zeszłym roku było tak samo. Moze to tarczyca, a moze insulinooporność, albo i coś innego. Szukać jednak nie będę, bo czuję się dobrze. To dla mnie najważniejsze. Dawniej badań nikt bez powodu nie robił i ja tej metody sie trzymam. Dziś krupnik z kaszy jaglanej z pieczarkami i fasolą i grochówka. Muszę kupić kaszę orkiszową.

Dziś będzie praca i jeszcze nie wiem co. Moze obraz? Trzeba czas wykorzystać, bo idą mrozy i w pracowni nie wysiedzę. Przyjdzie czas na akwarele i pastele. Chcę kupić kilka farb w kostkach i może papier. Potrzebuję też nowych pędzli, bo te co mam już sie zużyły i włosie gubią.

Zima

sypie śnieżek sypie mrozik nie rozpieszcza

Kasie szczypie w uszka niedobry koleżka

bałwan pod oknem jeszcze miotłę dzierży

piesek marznie na mrozie i wciąż w budzie leży

 

poleży do marca czeka na słoneczko

Kasia też już czeka gdy zdejmie palteczko

jeszcze czekać trzeba na wiosenne kwiaty

na razie karnawał jak zawsze bogaty

 

Kasia na bal idzie w towarzystwie taty

fartuszek odłoży włoży piękne szaty

tańczyć będzie ładnie oczaruje dzieci

karnawał się skończy czas szybko poleci

 Za wczorajszy wiersz o babci dostałam wyróżnienie...:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.