Dziś czeka mnie stres, bo chyba pojedziemy z koteczką do weterynarza. Lwicy zrobiła się coś na boku. To coś szybko urosło i jest bardzo duże. Nic jej nie boli, je, mruczy, jest sprawna, ale tego czegoś być nie powinno. Co to jest nie wiem i oby groźne nie było. Oby nie trzeba było robić zabiegu, bo Lwiczka skończyła 10 lat i mogłyby być powikłania. Strasznie się o nią boję. To bardzo kochana koteczka- miła i spokojna ale ludzi za bardzo nie potrzebuje i na pieszczoty nie przychodzi. Dlatego tego czegoś nie zauważyłam wcześniej.
Poza tym wczoraj siedziałam nad kolejna antologią, a raczej dwiema. Miałam do sprawdzenia plik z wydawnictwa, a później przygotowywałam wiersze do ostatniej komercyjnej antologii w tym roku. Tematyka wierszy to przyroda. Sporo zamieszczę wierszy o jesieni. Skończyłam tez horoskop i wysłałam. Wysłałam też jeden projekt graficzny na konkurs. Później byłam na plotkach u mamy. Posadziłam tez kaktusy. Gdyby mi się udało w tym roku ocieplić strop nad kuchnią to jeszcze kwiatów kupie tym razem delikatniejszych...
Menu: sałatka z pekinki, jajecznica ze szczypiorkiem i pieczarkami, kotlet z sera żółtego, jabłko i pomarańcza. Od dziś będę pić mineralną, wodę z miodem i wodę z cytryną. Z napoi na razi rezygnuję. Dużo ich nie piłam, bo koło szklanki ale jednak.
silvie1971
20 kwietnia 2018, 15:46Biedny koteczek, A miala moze osttanio jakies szczepienia, zastrzyki? Mojemu kiedy wyskoczylo po szczepieniach, wielka, twarda bula, ale szczesliwie nie bylo to nic takiego, weterynarz kazal tylko masowac i tyle
araksol
20 kwietnia 2018, 18:34nie ale tak włąśnie to wyglada:(