Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
środa


Wczoraj miałam korepetycje z logo na skypie. Jestem zadowolona. Jest dobrze.  Przede mną dalsza nauka Corela i nowe projekty. Dziś Krzysiek musi przenieść z bratem nowe meble kuchenne, bo ma przyjechać mój syn i u niego stać nie mogą. Staną więc w sieniach i w ganku. Pod koniec miesiąca może zacznie się u mnie remont. Już bym chciała, żeby było po, bo sama świadomość tego ruchu i brudu mnie dręczy. Krzysiek już jest wściekły i klnie jak to on. On ostatnio strasznie narzeka, że bolą go nogi, a w pracy chodzić musi. Jak wytrzyma do emerytury te kilka lat pojęcia nie mam. Rentę ma minimalną i ja też. Chyba będę musiała do śmierci pracować, bo z czegoś żyć trzeba.

Wiosna już na całego. Czasem mi nawet gorąco. Zwłaszcza w nocy. Śpię przez to niespokojnie, budzę się i kręcę. Boję się lata, bo słońce wysysa ze mnie wszystkie siły. Strasznie ten czas pędzi. Dopiero był schyłek lata, a tu niedługo następne. Jakoś muszę przetrwać, ale nie potrafię się cieszyć upałem i słońcem. Cieszą mnie za to bujające rośliny i śpiewające ptaki. 

W najbliższym czasie chyba będę musiała kupić piłę i kose spalinową. Kosę niby kupiłam w zeszłym roku, ale Sebastian zabrał do siebie, bo zepsuła się rączka. Naprawił ją i jeszcze nie przywiózł. Chyba kupie drugą, a tamtą mu dam. Nie ma sensu, by woził w tą i z powrotem, bo to ciężkie i nieporęczne. Jeśli chodzi o piłę to kupiłam u niesprawdzonego handlarza i jak się zepsuła facet nie odbierał telefonu. To jakiś oszust, bo ciągle zakładał nowe konta. Dałam sobie spokój, bo szkoda nerwów. Kupię następną tylko teraz już sklep sprawdzę.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.