Dziś pracuje i jutro też będę. Poza tym odpoczywam psychicznie, bo furtka zamknięta i nikt nie przyjdzie. Krzysiek jest w domu to pracy typu dreptania koło pieca i robienia kaw nie mam. Wszystko ogarnie Krzysiek, a mnie będzie lżej.
Wczoraj był najtrudniejszy dla mnie etap pracy nad ikoną czyli przyklejanie złoceń. Wszystko się udało i już tego się nie obawiam. Później zrobiłam podmalówkę i położyłam sankir. Dziś już będę malować szaty i jeszcze raz położę sankir na twarz i włosy. Malowanie to wiele warstw. Bardzo wiele, czyli np.10. Teraz już muszę ikonę zamykać w pracowni by ją chronić przed wszędobylskimi i ciekawskimi kotami. Dziś może jak będę miała czas obejrzę wreszcie film o Prokopiuku malującym ikony. Jeśli chodzi o ikony to się dopiero rozkręcam. Jak kupię meble to chcę zabrać się za kolejne, ale muszę zrobić zakupy. Chcę miedziane i zielone złocenie. Muszę też kupić tusz, deski i dodatkowe pigmenty, oczywiście naturalne. Ikony u mnie będą tez w pokoju dziennym nad drzwiami i w sypialni. Potrzebuję wiec dodatkowo co najmniej sześć, a to spore koszty, bo deski drogie. Muszę też kupić lepszy pędzel do usuwania resztek złocenia.
silvie1971
24 lutego 2018, 19:45Fajnie, ze pokazujesz etapy malowania ikony, ciekawe to bardzo
araksol
24 lutego 2018, 21:07mówisz?:)
silvie1971
24 lutego 2018, 21:35Tak, zaciekawilas mnie. Nigdy nie zastanawialam sie jak sie taka ikone pisze
araksol
24 lutego 2018, 21:44to dość pracochłonne i potrzeba skupienia:)
beaataa
24 lutego 2018, 14:31A gdzie ikona?
araksol
24 lutego 2018, 16:47n to jest właśnie etap. Tak wygląda po nałożeniu sankiru:)
beaataa
24 lutego 2018, 17:35Aaaa... mam nadzieje, że pokażesz po..
araksol
24 lutego 2018, 18:48pokażę: