Koteczki nadal nie ma, a ja się coraz bardziej martwię. Chyba przez nią osiwieję. Żeby się tylko znalazła i wróciła do domu w całości. Dziś jedzenie nieruszone zostało. Po nocach mi sie śnią czarne koty wchodzące do domu, ale tylko do niej podobne. Ona mi się nie śniła ani raz. To nie jest dobry znak jak sadzę. Wczoraj wieczorem w kuchni wydawało mi się, że leży na stole. To jeszcze gorszy znak. Czy w ogóle jeszcze żyje?
Dziś byłam w mieście wysłać pieniądze za zakupy w sklepie dla plastyków. Kupiłam wreszcie farby akwarelowe. Farby są z gatunku średnich, choć niektórzy je chwalą. Marzę o białych nocach, ale mnie w tym momencie na cały komplet po prostu nie stać. Będę kupować na raty po kilka kostek, bo tak też można. Kilka już mam. Tym razem kupiłam też dwa pędzelki i zobaczymy jak się sprawdzą. Kupłam również klika farb akrylowych, choć po nocach śnią mi się farby olejne.
Waga bez zmian. Jest więcej niż na pasku o 70 dkg. Jutro myślę o dniu protal, żeby zrzucić.
Po południu będę malować i może coś wstawię...
gilda1969
12 września 2014, 22:07Moja kotka znikała czasem i na dwa tygodnie, a potem wracała wychudzona ale z błyskiem w oczach:) Wróci, nie martw się. Reiki jej zrób. Czekam na nowy obrazek:)
araksol
12 września 2014, 23:19Robię Reiki a obrazek jest tylko nieudany...