Wczoraj była też medytacja Gabriela oraz Reiki. Powinno być dobrze, tym bardziej, że wczoraj przyszła książka o odchudzaniu,, Metoda Gabriela''. Zaczęłam czytać i mnie olśniło, bo zdałam sobie sprawę między innymi ze swoich błędów w myśleniu. Miałam taki bałagan w głowie, że aż dziwne, że tylko taką wagę osiągnęłam. Mogło być więcej. Spróbuję nad sobą popracować i waga powinna spaść.
Dzisiejszy dzień zejdzie mi na decoupage, czytaniu i pisaniu wierszy czyli nic niezwykłego. Problem będzie jutro, ponieważ czeka mnie wyprawa na zakupy do,,miasta". Zakupów dużo nie mam, ale do supermarketu muszę wstąpić po tuńczyka i chudy ser. Muszę też kupić jogurty, otręby i kostkę sojową. Nie cierpię ani robienia zakupów ani miasta ani supermarketów. Nie cierpię i już...
gilda1969
16 stycznia 2014, 14:11Też nie cierpię zakupów, dlatego robi je mąż, bo jemu to szybciutko i sprawnie jakoś idzie:))) Książka też mnie zaskoczyła, choć myślałam, że już się nie dam zaskoczyć chyba niczym, a jednak..:) Czytam ją i wiesz, nie wiem jak daleko jesteś, ale ten fragment o znajomej malarce, co miała mnóstwo płócien w garażu.. poryczałam się. Strasznie mnie to ruszyło. Czyżby to był mój problem? Przyjrzę się sobie bardziej, bo to, co najbardziej kocham odstawiam na któryś tam plan, wmawiając sobie, że to tylko takie małe hobby. Bo praca, dom, obowiązków stos. Ale się rozgadałam.. :) Kurcze, mądry ten Gabriel. Potrafi trafić jak piorun.
Alianna
16 stycznia 2014, 12:56Otóż to: bałagan w głowie. Zanim zaczniemy wracać do swojej zdrowej wagi, trzeba nam przewietrzyć mózgownicę. Pozdrawiam.
ewakatarzyna
16 stycznia 2014, 12:37To tak jak ja. Najchętniej nie ruszałabym się z mojej wsi. Tobie waga spada, a ja grzeczna jestem jak anioł i rośnie. To dopiero zagadka :(