Ojć, moje nogi ;) Ale mam zakwasy. No cóż, jestem dokładna i byłam dosłowna. Skoro kazali 10-12 razy to robiłam, dla pewności, 12. Nic, to, przynajmniej jestem pewna, że ćwiczyłam, choć oczywiście wiem, że to niekoniecznie słuszna opinia ;)
Dzisiaj miałam zamiast zapisanych cardio - jazdy na rowerze stacjonarnym jechać konno w teren, ale ta wichura ze śnieżycą mnie odstraszyła. Po pierwsze mróz wydawał się cztery razy większy, a po drugie i najważniejsze: konie nie lubią wiatru. Są bardziej płochliwe i niewiele trzeba, żeby poniosły. A to ze względu na stan podłoża dla nikogo nie byłoby dobre. Skończyłam na rowerku przed TV. Ech, może jutro?
Poprawiłam ustawienia diety, żeby z 1000 ckal dziennie przejść na 1100 (1 kg tygodniowo)ze względu na wykonywane ćwiczenia. Wybrałam modelowanie ABS + nogi, gdyż z tym mam największy problem. Tzn. z (nomen omen) "bryczesami" na udach ;)) Heh, to one właśnie teraz cierpią. I dobrze im tak! Po co rosły?
Dieta jest OK, doszło kilka nowych poraw, których nie było na Vitalekkiej. Jak się teraz zwiększy ilość gramowa dzienna będzie akurat, żeby nie głodować, być sytym i zadowolonym :)) Dodatkiem moim własnym jest stosowanie herbatki Vitaxu "Slim Max" dwa razy dziennie przed posiłkami. Za jakiś czas przejdę na herbatkę tej samej firmy "Anty cellulit program" - jak ją w końcu gdzieś dostanę ;)
Oprócz w/w miejsca najbardziej potrzebujące, czyli uda, pośladki i brzuch (od czasu do czasu ramiona) dwa razy dziennie smaruję żelem lub serum na modelowanie sylwetki + cellulitis i rozmasowuję masażerem elektrycznym z podczerwienią. Taki, he, he, wibrator rotacyjny z mimośrodem i rolkami masującymi ;))
Ogólnie rzecz biorąc walka na wszystkich frontach z cellulitisem i "bryczesami" rozpoczęta ;))
bezkonserwantow
10 stycznia 2010, 23:48zakwasy dobrze o tobie świadczą - należy zacisnąć ząbki, przetrzymać ból i ćwiczyć mimo wszytko - tak twierdzą trenerzy. ponoć zakwasy nie są powodem do przerwania treningów.