Na początek chciałam podsumować prawie 2 tygodnie moich ćwiczeń. Miałam to zrobić w weekend ale nie miałam dostępu do kompa ani wagi::)
Od 1 sierpnia straciłam:
0,5kg (ważę teraz 58,5kg)
1cm w bicepsie
1cm w talii
1 cm w piersiach
Liczyłam na przynajmniej 1 cm mniej w udzie, bo nogi to moja zmora ale widocznie muszę uzbroić się w cierpliwość:)
Nastepna kwestia, jak w tytule, nie rozumiem facetów kompletnie, a przynajmniej tego mojego (eks?)
Otóż kiedy mnie rzucił, troszkę czasu minęło zanim to do mnie dotarło. Czułam się jakby mnie czołg przejechal albo jakiś walec. Ryczałam, nic nie jadłam. Bo to wszystko tak nagle... z nie wiadomych przyczyn. W mojej głowie przewijało się pełno myśli. Zadawałam sobie pytanie dlaczego mnie to spotyka, skoro wszystko było super. Taki długi związek, wspólne zainteresowania, godzinne rozmowy, wakacje,... A on tak nagle...
Kiedy już się z tym oswoiłam w jakiś sposób, on naglę żebyśmy spróbowali, że tęskni, kocha, żebyśmy tego nie marnowali... dałam mu szanse... i po co? Nawet 2 dni się nie starał. Nawet nie będę opisywać jak mnie traktował... jak nie potrzebną rzecz, zło konieczne. W końcu powiedziałam dość! Powiedziałam mu że nie będzie mnie więcej krzywdził.. a on na to, krótkie "ok" nic więcej. Nie poznaje go. W tym momencie to dla mnie całkowicie obcy człowiek. Troszczył się o mnie, interesował się mną a teraz nawet go nie obchodziło co robie. To po co znów chciał spróbować? Nie potrafię tego zrozumiec. Wszyscy mi powtarzają, żebym sobie dała spokój z nim bo widocznie nie jest tego wart. Ja to wszystko wiem ale to trudne:( Faceci są beznadziejni...
Sory za te wypociny, mało zrozumiałe ale musiałam się wyżalić.
Następna kwestia to chciałam prosić o rozwagę!!
W ostatnim czasie, zdarzył się tragiczny wypadek. Mój znajomy utonął. Wiem że dla wielu z was, także dla mnie jest to normalne ale proszę aby pod wpływem alkoholu i bez wiedzy innych nie wchodzić nigdy do wody. Wystarczy chwila, i tragedia gotowa:(