Hej:)
Muszę Wam powiedzieć, że ta wczorajsza nocka w pracy mnie wykończyła. I nie chodzi o to, że byłam niewyspana...Byłam wykończona fizycznie-nawet nie wiecie jak przekładanie pudełek z butami potrafi dać popalić... Zakwasy po 7 godzinach pracy miałam wczoraj tak okropne, że ledwo się ruszałam. Nie miałam siły na nic... Aż musiałam odpuścić wczorajsze ćwiczenia. Miałam wystarczający trening w pracy:)
Na szczęście dziś jest już dużo lepiej:) I ćwiczenia odbyły się zgodnie z planem - 50 przysiadów, 50 brzuszków i 30 min. ćwiczeń.
Z jedzonkiem też w miarę ok-choć mogło być lepiej:)
Śniadanie: kasza manna na mleku z cynamonem i migdałami
II śniadanie: rogal z pomidorem; kiwi
Obiad: pierś z kurczaka pieczona w piekarniku, ziemniaki, buraczki i czerwona kapusta
Podwieczorek: 3 mandarynki
Kolacja: 2 parówki i bułka z pomidorem (wiem, że szału tu nie ma)
Buziaki dla Was:)
Effta
10 stycznia 2014, 21:33a widzisz Maleńka! Nawet w pracy można ćwiczyć! :D