Co do samej diety - jest ciężka - ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Najgorzej - o dziwo - jest mi rano, dlatego próbuję przespać ten czas do 12. Choć koło 10 i tak muszę wstać, żeby poćwiczyć trochę, choć nie jestem pewna czy na sam początek to jest dobry pomysł, dziś dałam radę tylko 10 min poćwiczyć - ale dobre i to.
Motywuje mnie ten spadek wagi - tylko jak już powtarzam - ja mam z czego te kg gubić więc szybciej to u mnie będzie szło. I na pewno nie jest to woda - wodę zrzuciłam na samym początku odchudzania.
No i zapychanie się wcale tak łatwo mi nie będzie szło ponieważ żołądek się kurczy z każdym dniem takiej dietki więc coraz mniej będę jeść i na pewno nie będzie to 2000 kcal dziennie. Wczoraj obliczyłam i byłam wstanie w siebie wcisnąć ok 1500 kcal. Bo jem zdrowo, pożywnie i tak, żebym czuła się pełna.
No nic, więcej napiszę o tym najpewniej w poniedziałek :)
Pozdrawiam i trzymajcie się! :)
920427k
23 lipca 2013, 13:28Sądzę, że takie cierpienie przez pewien okres zaowocuje w piękną i zdrową sylwetkę :) Napewno dasz radę! buziaki
Aguilerra
23 lipca 2013, 12:39Ty też się trzymaj :)
Taidaa
23 lipca 2013, 11:55Trzymam kciuki. Ważne że jesz zdrowo i pożywnie.