I to jest chyba to co chcę wprowadzić w swoje życie. I zaczęłam, od wczoraj.
Swoje "okienko" będę mieć od 12 do 18 bo tak mi najlepiej pasuje, wtedy jem co właściwie chcę, nie przekraczając 2000 kalorii. Wiadomo - nie wygłupiam się, nie jem słodyczy czy pizzy bo "wolno mi". Cały czas dietka tylko właśnie w tym "okienku".
Później faza "nie jem" która trwa 18 godzin. W tym czasie mogę pić herbatę bez cukru albo wodę. Dziś było ciężko mi dotrwać do tej 12 ale dałam radę. Zważę się za ok tydzień i powiem o efektach.
Naprawdę pisanie mi, że spalą mi się mięśnie czy zwolni metabolizm to niczego nie da. Czytałam na ten temat dość by wiedzieć, że tak nie jest. Szczególnie doświadczeń ludzi, którzy są na takiej diecie i czują się świetnie a co najważniejsze - chudną!
Oczywiście - każdemu będzie pasować co innego. Mi jak na razie taka dietka pasuje, szczególnie ten okres jedzenia i niejedzenia. Tego jestem w stanie się trzymać - szczególnie, że nigdy nie pasowało mi jedzenie co 2-3 godzinki. Wyliczanie kalorii, co mi wolno a co nie. Nawet sobie nie zdajecie sprawy jak tęskniłam za serem żółtym! A teraz mi wolno praktycznie wszystko i od mojego zdrowego rozsądku będzie zależało co będę jeść a co nie.
Więc Ci, którzy chcą wiedzieć co będzie dalej - niech trzymają za mnie kciuki!
Pozdrawiam :)
Ps. ćwiczyłam dziś - niedużo - bo moje mięśnie dalej są zmęczone.
Aguilerra
22 lipca 2013, 21:55Czekam więc na efekty :)
MyWLJourney
22 lipca 2013, 19:41Achh, intermittent fasting? Slyszalam, i chcialam juz wczesniej sprobowac ale jakos nie wyszlo... Moze teraz by warto, skoro juz mi o tym prypomnialas :) Powodzenia!
foxberry
22 lipca 2013, 19:30Również mnie zainteresowałas :)
utracona
22 lipca 2013, 19:20NIe słyszałam o tym... Aż z ciekawości poczytam o tym. Powodzonka. ; >