Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moje zainteresowania to rozwój osobisty, kuchnia, ogród, wnętrza, fotografia, książka, film, fitness, taniec. W wolnych chwilach uwielbiam nic nie robić. Gdy waga przekroczyła moją wagę pociążową zdecydowałam coś z tym zrobić.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8107
Komentarzy: 77
Założony: 4 lutego 2008
Ostatni wpis: 18 kwietnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
annano

kobieta, 47 lat, Poznań

164 cm, 60.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 57

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

No i popłynęłam. Najpierw niespodziewana wizyta u znajomych. Pojawiła się godzina posiłku. Ogromnie ssało w żołądku, więc pomyślałam: dwie sztuki ptasiego mleczka chyba nie zaszkodzą. Niestety zaszkodziły. Okazało się, że nie skończyło się na dwóch lecz połowie paczki, potem były jeszcze ciasteczka i wafelki. Po powrocie do domu postanowiłam już nic nie jeść. I to też nie było dobre. Bo wieczorem tuż przed spaniem z głodu rzuciłam się na paluszki i pizze. Mało też piłam wody. Dziś kilogram do przodu, ale też jestem dość spuchnięta, więc mam nadzieję, że to własnie woda.
Dziś wracam do zdrowego żywienia. Jako zadośćuczynienie posprzątałam całą chatę.
Weekendowe wpadki zdarzają mi się za często, właściwie co tydzień! Mam obszar do przepracowania.

14 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Lekki spadek jest. W sumie liczyłam na więcej. Męczę się okropnie z tym niejedzeniem, czekaniem na kolejny posiłek z pilnowaniem wody. Cel jest szczytny, ale dość odległy. W sumie lepszy rydz niż nic i powolny spadek powoduje brak efektu jojo, więc może nie ma co narzekać tylko dalej pilnować diety i powolutku w dół. Byle się tylko nie załamać, a idzie weekend i dodatkowo szykuje się duża impreza!

11 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

W sobotę popłynęłam. Nie udało mi się utrzymać diety. Skusił mnie tort (ale był tylko jeden kawałeczek) i pizza. Wczoraj miałam mega wyrzuty sumienia więc poszłam na fitness. Odkupiłam niezdrowe jedzenie ostrymi ćwiczeniami - dziś mam mega zakwasy na brzuchu. Starałam się też utrzymać dietę, ale nie udało mi się i wieczorem rzuciłam się na paluszki. Od dziś znowu zbieram się w sobie i wracam do planu diety! Mam teraz Smacznie dopasowaną, mniejsze możliwości wymiany posiłków niż w IGpro, ale są ciekawsze i nowsze. Zdecydowanie za dużo mam chleba, którego staram się unikać. Na śniadanie 3 kromki, na kolację 2. Też tak macie?

7 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Pierwszy dzień za mną i od razu sukces też. Weszłam na wagę. Byłam bardzo zadowolona widząc spadek masy. W końcu! Pewnie woda wypłukała złogi :) Ssie mnie już godzinę po każdym posiłku, a po minięciu 3 godzin to robi mi się wręcz słabo. No cóż, muszę odzwyczaić się od notorycznego podjadania. Udało mi się też wypić zalecaną ilość wody. Trochę tłumi apetyt. Byle do przodu, a nagroda będzie wspaniała. Super figura na lato!

6 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Żeby się odchudzić trzeba mieć strasznie dużo czasu. Najpierw opracować dietę, potem zakupy, przestawienie się na inne gotowanie i jeszcze trzeba znaleźć czas na aktywność fizyczną. 
Jestem głodna, za godzinę mam drugie śniadanie i tylko jogurt z ziarnami słonecznika. Najtrudniejsze pierwsze dni. 

6 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Tydzień odkąd nie jem słodyczy (z jedną wpadką) a waga nic :(. Pamiętam czasy, kiedy wystarczyło odstawić słodycze a odnotowywałam spadki średnio kg tygodniowo. Już zaczynam się zastanawiać, czy wszystko ze mną ok. Może tarczyca, albo co? Ostatnio strasznie też wypadają mi włosy. Waga nie spadła, ale plusem niejedzenia słodyczy są. Mam zdecydowanie więcej energii i jestem bardziej stabilna emocjonalnie i nawet jakby radośniejsza.
Od dziś zaczynam dietę VITALIA. Wybrałam IGPro. Musze ją zmodyfikować, bo posiłki zupełnie mi nie pasują. Wczoraj nawet miałam chwilę, kiedy żałowałam, że ją kupiłam, bo trochę zachodu jest żeby ją zmodyfikować. Niemniej jednak dzięki niej będę wiedziała ile mogę jeść, co i kiedy. A waga mam nadzieję, że będzie spadać.

4 kwietnia 2016 , Komentarze (3)

Wczoraj poległam. Najpierw na śniadanie przepyszny chlebek ziołowy, wieczorkiem powtórka z rozrywki i dodatkowo bułeczki maślane - przepyszne z masełkiem, popijane ajerkoniakiem. Zaszalałam na maxa, mea culpa. Zabrakło mi wytrwałości, choć 5 dni wytrzymałam. Postanowiłam się wspomóc dietą vitalii. Wcześniej miałam wykupioną ze sporym sukcesem. Będę się opierać na niej, żebym nie chodziła niedożywiona, bo może to jest powodem, źle zbilansowana dieta.
Dziś targana wyrzutami sumienia wzięłam się za porządną fizyczną pracę. Wysprzątałam cały dom, ledwo żyję. Potrzebowałam tego wysiłku. Może przy następnej chętce na zabronione jedzonko też będę ruszać do pracy?

3 kwietnia 2016 , Komentarze (8)

Ciągle chodzę głodna. Do wieczora jakoś wytrzymuję, ale za to pod koniec dnia, chodzę, szukam i ciągle chcę jeść. Na razie udaje mi się oprzeć słodyczom. Białemu pieczywu niestety nie, wczoraj jadłam białą bułę - wieczorem!!!! i dziś rano też. 

1 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

No to zaczynamy kwiecień. Czas wyzwań i nowych celów. Po pierwsze: ZERO słodyczy (czy miód się liczy?) i mąki pszennej, oraz -3 kg w kwietniu.
Dziś miałam mieć wizytę znajomych, ale odwołałam. Na początku diety mogę mieć problem z odmówieniem słodkości. Dla mnie goście i słodkie to bardzo naturalne połączenie, za duża pokusa, może za kilka dni będzie łatwiej.
Wczoraj po całodniowym zaleganiu na kanapie frustracja sięgnęła zenitu. Rzuciłam się na lodówkę. Zjadłam dwie kiełbaski, dwie parówki i talerz zupy. Uniknęłam słodkiego JUPPI!!, ale jedzenie o 23, na chwilę przed pójściem spać totalnie bez sensu. Potrzebuję jeszcze popracować nad ilością jedzenia. Ale po kolei, najpierw walka ze słodyczami.
A tak w ogóle to kusiło mnie, żeby zapodać jakiś primaaprilisowy żart, o nagłym spadku masy, ale opanowałam się ;)

31 marca 2016 , Komentarze (3)

Były plany, żeby zacząć intensywniej się ruszać. Niestety po nagłym zrywie najprawdopodobniej uszkodziłam sobie mięśnie przykręgosłupowe w odcinku lędźwiowym i nie mogę robić nic. Ruszyłam do ogrodu, przeciążyłam się i teraz nawet moja ukochana ZUMBA nie wchodzi w grę, ba, problemem jest nawet zwykły spacer. Powoduje to u mnie przypływ frustracji. Chcę działać, a ból sprawia mi nawet podniesienie się z kanapy. To z kolei sprawia, że szukam czegoś do jedzenia, żeby sobie choć trochę ulżyć. Na szczęście udaje mi się unikać słodyczy, ale chęci na dużą ilość słoneczniku już nie powstrzymałam. Nawet siedzenie na krześle jest bolesne. BUUU ;(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.